Zwolennicy handlu w niedzielę odnieśli jedno małe zwycięstwo. Ale przeciwnicy nie składają broni. Szykuje się długa wojna, na żaden sensowny kompromis nie ma co liczyć.
„Andrzej Duda do mnie zadzwonił i powiedział, że nie zaakceptuje zamknięcia stoków” – zdradził w Polsat News Jarosław Gowin. Tym jednym zdaniem ujawnił mechanizmy podejmowania decyzji dotyczących sytuacji zdrowotnej narodu w czasie pandemii.
Zadowolony wicepremier nie szczędził sobie komplementów i można odnieść wrażenie, że nieco ironicznie odniósł się do dawnych planów swojego szefa: Mateusza Morawieckiego.
Wciąż zamknięte sklepy meblowe to dowód słabości Jarosława Gowina, który niby jest wicepremierem i superministrem, a w praktyce nikt w rządzie nie zwraca na niego większej uwagi.
Jeśli PiS się nie ugnie, będą konsekwencje. Może sobie wprowadzać lockdown i żandarmerię, ale to niczego nie zmieni – mówi Marta Lempart, liderka Ogólnopolskiego Strajku Kobiet.
Od tasowania już zgranych kart propagandowych nie przybywa szpitalnych łóżek czy respiratorów. To jasne, że nie można z zaniedbanej służby zdrowia wyczarować sprawnej.
Znów podniósł się z dywanu ten koalicyjny potworek na trzech cienkich nóżkach. Prezes trąbami kłamstwa ogłasza, że troszczy się o nas i będzie nas kierował na właściwą ścieżkę.
Na pytanie, kto wyszedł przegrany z koalicyjnego kryzysu, odpowiadam następująco: Gowin, Ziobro, Morawiecki i Kaczyński. I to niezależnie od tego, co znalazło się w podpisanej na Nowogrodzkiej umowie.
Koalicjanci ze Zjednoczonej Prawicy dopinają szczegóły porozumienia; wygląda na to, że kryzys został zażegnany. Co już wiemy, a na jakie informacje czekamy?
Dziś dowiemy się, na ile Kaczyński ma „krótki lont”. Zbierają się liderzy PiS, żeby rozmawiać o tym, co dalej z koalicją. Jakie są możliwe – nawet teoretycznie – scenariusze?