Czy po tak dramatycznych przejściach jeszcze można wrócić do gry? Jarosław Gowin staje przed bodaj najważniejszym wyzwaniem w swojej politycznej karierze. Fascynującej jak mało która.
Gowin chciał, by Porozumienie stało się w tej kadencji prawdziwą, zdolną do samodzielnego życia partią. Nie udało się. Porozumienie jest w rozsypce, działacze odeszli, elektoratu nie ma.
Stabilizacja sejmowej większości, odzyskanie poparcia na wsi i przeforsowanie Polskiego Ładu – to cele PiS po rozpadzie koalicji z Jarosławem Gowinem.
Urodził się nowy typ większości, większości permanentnie transakcyjnej. Każda większość jest w pewnym sensie transakcyjna, taka jest polityka, ale mimo wszystko – nawet w realiach państwa PiS – kilkupartyjna koalicja zapewnia choćby minimalną ochronę przed tym, co widzieliśmy teraz w Sejmie. Powstał układ, który ze swej natury nie może być stabilny.
W czasie prac nad lex TVN pewny większości PiS przegrał głosowanie nad wnioskiem o odroczenie posiedzenia Sejmu. Marszałek Elżbieta Witek, przy protestach opozycji i wbrew opinii wielu prawników, powtórzyła je i nie przerwała obrad. Późnym wieczorem Sejm przyjął nowelizację ustawy o radiofonii i telewizji, którą teraz zajmie się Senat.
Prezes PiS zdecydował się sprowokować przesilenie i uciec do przodu. Środowe głosowanie nad lex TVN ma być pierwszym poważnym testem dla tej strategii.
Premier Mateusz Morawiecki we wtorek podpisał i skierował do prezydenta dymisję wicepremiera, ministra rozwoju, pracy i technologii Jarosława Gowina – ogłosił rzecznik rządu Piotr Müller.
„Nie poprzemy zmian podatkowych, zmian w finansowaniu samorządów i zmian w prawie medialnym bez uwzględnienia naszych postulatów. Od tego uzależniamy nasze pozostanie w Zjednoczonej Prawicy” – ogłosiła rzeczniczka partii Gowina Magdalena Sroka po posiedzeniu zarządu.
Jak słychać w obozie władzy, rozstanie z Jarosławem Gowinem jest przesądzone. To, co widzimy teraz, to już tylko ustalanie warunków rozwodu. Dlaczego to tyle trwa?
Może nie warto wiać w leśne gąszcze, jak w skeczu Stanisława Tyma, skoro czekają nas auta elektryczne, promy kosmiczne, sprawiedliwe podatki, szpitale prowadzące badania naukowe (zamiast leczenia ludzi?) i nowe autostrady.