Od kilku tygodni studenci zwoływali się na portalach społecznościowych na Ogólnopolski Protest Studentów i Studentek. Maszerują dziś, 25 stycznia, m.in. we Wrocławiu, Warszawie, Poznaniu, Krakowie, Toruniu, Opolu, Lublinie i w Brukseli.
Pięć grantów po milionie złotych, przyznanych przez szefa Ministerstwa Nauki i Szkolnictwa Wyższego Jarosława Gowina w ramach konkursu „Pomniki polskiej myśli filozoficznej, teologicznej i społecznej XX i XXI w.”, skomentowano jednoznacznie: „dobra zmiana” wkracza do humanistyki.
Czyli jak można pogodzić słowa Wielebnego z retoryką o „realizowaniu woli narodu” i myślą Jarosława Kaczyńskiego, Zbigniewa Ziobry czy Stanisława Piotrowicza.
Niesie wieść gminna, słowiki śpiewają, bydlęta porykują, bory szumią, że oto szczęśliwy nam dzień nadchodzi: Jarosław Gowin zostaje ministrem obrony narodowej.
To prawicowiec przyszłości. Jako jedyny może współpracować jednocześnie z Solidarną Polską, PiS, narodowcami i Korwin-Mikkem. Pytanie tylko, kim jest on sam?
Coś, co wydawałoby się, że nie może się już wydarzyć, nastąpiło podczas sobotniego spotkania prawicy – Jarosław Kaczyński, Zbigniew Ziobro i Jarosław Gowin podpisali porozumienie o współpracy. Najważniejszy punkt: wspólny start w wyborach.
Miało być wielkie zjednoczenie prawicy, jest kolejna konwencja PiS, na której Jarosław Kaczyński jednoczy się z Jackiem Kurskim i Arkadiuszem Mularczykiem. Wyautowani Gowin z Ziobrą zapowiadają tymczasem powstanie nowego klubu parlamentarnego – Sprawiedliwej Polski.
Po przegranych przez Ziobrę i Gowina wyborach do europarlamentu od obu środowisk, którymi jeszcze na razie oni przewodzą, poszły różne adresy, propozycje i prośby w kierunku Prawa i Sprawiedliwości, a po prawdzie to w kierunku Jarosława Kaczyńskiego, by stanął na czele jakiegoś – tak, tak, i takie padły propozycje – nowego AWS-bis.
Nowa konstytucja albo śmierć – zakrzyknął Zbigniew Ziobro, a w ślad za nim działacze jego partii, której przyszłość jest wielce niepewna.