Dziś w Sejmie głosowania w sprawie aborcji; prokuratura wchodzi do Orlenu; zakazane e-papierosy; europejska narada w Warszawie; Joe Biden buduje antychiński front w Azji.
Spotkania z premierem Japonii i prezydentem Filipin to najnowszy przejaw amerykańskiej polityki „zwrotu ku Azji”. Do powstania w rejonie zachodniego Pacyfiku układu wzorowanego na NATO raczej jednak nie dojdzie.
O tysiącach Koreanek zmuszanych przez okupacyjną armię japońską do pracy w wojskowych domach publicznych milczano przez dekady. Do dziś temat jest źródłem koreańsko-japońskich napięć.
Chiński system kształcenia, pozornie egalitarny, dawał fory ludziom ustosunkowanym i zamożnym. Tak było przed wiekami – i podobnie jest dziś. Nie bez znaczenia jest też coraz bardziej dający się we znaki inny problem.
W wieku 68 lat zmarł Akira Toriyama, jeden z najsłynniejszych japońskich twórców komiksów i gier komputerowych.
Wybór Karoliny Shiino, ukraińskiej Miss Japonii, reanimował spór o japońskość, szczególnie tę estetyczną. Oddanie przez nią korony zwróciło uwagę na inny problem tego wyspiarskiego kraju.
Premiera gry „Like a Dragon: Infinite Wealth” oraz drugiego sezonu serialu „Tokyo Vice” przypominają, że gdy zachodni świat wciąż jest zafascynowany yakuzą, Japonia wieszczy jej zmierzch.
Nowe podatki i opłaty w 2024 r., zmarła Iwona Śledzińska-Katarasińska, szansa na lepszą demokrację w Polsce, sporne zmiany w izraelskim sądownictwie uchylone, silne trzęsienie ziemi w Japonii.
Chińskie władze zyskały nowy pretekst do antyjapońskiego wzmożenia.
„Tworzymy historię”, stwierdził Joe Biden w Camp David i wyraził nadzieję, że ustalenia przetrwają kolejne prezydentury i rządy. A to wcale nie jest takie pewne.