Lewica to ja – mówi Leszek Miller. – Lewica to ja – twierdzi Janusz Palikot. Prawdziwa lewicowość to my – powtarza Sławomir Sierakowski. Lewica jest u nas – dodają słabym głosem Zieloni. Tyle ich, a jakoby nikogo nie było.
Próbując pokonać SLD Janusz Palikot zapędził się tak daleko na lewo, że w końcu wywołał niepokój we własnych szeregach.
Czy nasza polityka może nas jeszcze czymś zadziwić?
Pytania, które we wczorajszej Kropce nad i Monika Olejnik zadawała Januszowi Palikotowi pokazują, jak wielki zamęt i niewiedza panują wokół tematu apostazji.
Z Palikota Lutra nie będzie. Nie te czasy, nie ta postać.
Gdyby pierwszomajowy pojedynek dwóch partii ubiegających się o miano lewicy oceniać po zestawie obrazków, to zwycięzcą z całą pewnością zostałby Leszek Miller.
SLD właśnie pokazuje, że wracając do Millera w takiej a nie innej odsłonie, wraca do starego, odwraca się od przyszłości i od szans, jakie otwierają się w Polsce przed lewicą.
Większość rządowa w Sejmie wisi na włosku, a PiS nie wychodzi ze swojego rezerwatu. Dla politycznej higieny przydałaby się jakaś alternatywa dla rządów Tuska i PO. Może lewica?
Janusz Palikot, przewodniczący Ruchu Palikota, o swojej partii, o tym, że chce być premierem, ale wystartuje też w wyborach prezydenckich, o wybitnym Tusku, rywalu Millerze oraz o tym, że Kaczyński już nie wróci
Ruch Palikota tworzy zaplecze eksperckie, które ma przekuwać jego program w projekty ustaw. Partia chce z nich skorzystać po następnych wyborach, bo wtedy planuje wejście do rządu.