Im dalej od śmierci papieża Polaka, tym ostrzej widać problemy polskiego katolicyzmu.
Dwa miesiące po śmierci Jana Pawła II urodziła się Gloria Wrona, która nie powinna żyć. Watykan już bada, czy to papieski cud. W tym czasie u niepełnosprawnej Moniki z ośrodka w Jaszkotlach stał się inny cud – znalazła u rodziców Glorii dom.
Ta niewielka książeczka kardynała Dziwisza szybko stała się bestsellerem. Bez mała ćwierć miliona egzemplarzy sprzedanych na pniu to nie tylko wynik wzorowej akcji reklamowej, ale wciąż magnetycznej siły polskiego papieża.
Pomnikowe wydanie „Wielkich mów historii” jest wydarzeniem nie tylko edytorskim. To bezcenny materiał dla historyków, polityków, publicystów, a także wszystkich tych, których pasjonują burzliwe dzieje ludzkości. Ciąg dalszy mógłby uwzględnić mowy i mówców tu nieobecnych.
Ostatni tom „Wielkich mów” przypomina lęki zimnej wojny, nadzieje po upadku komunizmu i niepokój naszego przełomu wieków.
Rzadko się zdarza, by jeden artykuł wydrukowany z dala od Polski wywołał ripostę dostojnika polskiego Kościoła. Arcybiskup Józef Życiński, metropolita lubelski, uznał tekst dwojga autorów opublikowany w brytyjskim tygodniku „The Tablet” za przykład wypaczania myśli Karola Wojtyły.
Związane szaliki Cracovii i Wisły pod papieskim oknem na Franciszkańskiej w Krakowie jako symbol pojednania. Niecały rok później kibic Wisły zabity po meczu przez kibica Cracovii. Wielkie narodowe pojednanie. A zaraz potem bezpardonowa młócka. Proklamowanie pokolenia JP2. A dziś socjologiczna debata, czy coś takiego w ogóle istnieje. Czy tamten kwiecień pozostawił w młodych coś trwałego?
Niedługo przed tą rocznicą wypuszczono na rynek podkoszulki z napisem: „Nie płakałem po śmierci papieża”. Ciekawe, kto i dlaczego chciałby w tym chodzić po ulicy? Pomijam antyklerykałów i wielbicieli prowokacji. Zostają nonkonformiści. Co im mogło przeszkadzać? To, co nazwaliby pewnie odruchem stadnym: zbiorowe manifestowanie żałoby po papieżu.
Świat żegnał Jana Pawła II tak, jakby Papież był wciąż z nami.