Reżyser swoim zwyczajem bawi się prostymi odniesieniami.
Spektakl przypomina półtoragodzinny, pełen efektownych obrazków i świetnej choreografii teledysk.
Rozmowa z reżyserem i dyrektorem krakowskiego Starego Teatru Janem Klatą o pięknie zmagania się Polaków z własną tożsamością.
Po polsku wszystko uwznioślamy, spełniamy się w pogrzebach, musi być dumnie i szumnie. W spektaklu wszystkie tragedie to jeden wielki śmiech – mówi reżyser Jan Klata.
Atrakcji wizualnych i muzycznych w spektaklu nie brakuje, wszystkie są jednak podobnej jakości – spod znaku wygłupu i oczywistości.
„Z prawdziwym zdumieniem przeczytałam, że dyrektor Teatru Starego w Krakowie, pan Jan Klata, był pupilem mojego nieżyjącego męża Jerzego Jarockiego, który specjalnie jeździł po kraju, aby oglądać wszystkie jego przedstawienia” – pisze Danuta Jarocka w liście do redakcji „Polityki” po publikacji artykułu „Starygate”.
Dzisiejszy konflikt wokół Starego Teatru rozgrywa się w cieniu radykalizacji nastrojów społecznych, utwardzania podziałów na prawicę i lewicę. Przyniósł kilka mitów, którym warto się po kolei przyjrzeć.
W środę rano dyrektor Starego Teatru w Krakowie Jan Klata rozesłał do dziennikarzy sms z treścią: „Jeśli teraz uda im się nas wykończyć w Starym pod pretekstem >>pornografii<< w >>Do Damaszku<<, to jutro będą mogli wykończyć każdego artystę w Polsce”. We wtorek wieczorem zawiesił próby do „Nie-Boskiej komedii” w reżyserii Olivera Frljicia.
Dostajemy satyrę na hipsterów, a fakt, że rozgrywa się na tle kaplicy czaszek, to za mało, żeby nabrała głębi.
Jan Klata w Starym Teatrze w Krakowie zaczął sezon poświęcony legendarnemu reżyserowi tej sceny, Konradowi Swinarskiemu. Premierą „Do Damaszku” Strindberga, sztuki, której reżyser nie zdążył wystawić, bo zginął w drodze… do Damaszku. Sztuka wywołała kontrowersje, jeden ze spektakli przerwali widzowie.