„Nie czas umierać”, ale czas pożegnać Daniela Craiga w roli agenta 007. Po niemal półtorarocznym opóźnieniu spowodowanym pandemią nowy film o Jamesie Bondzie wchodzi wreszcie na ekrany kin. Warto było czekać.
Daniel Craig w filmie „Nie czas umierać” po raz ostatni pojawi się na ekranie jako agent 007. Czy serię czekają teraz radykalne zmiany? A może po blisko 60 latach pora wreszcie zamknąć ten rozdział w historii kina?
Układał cegły na budowach, polerował trumny, reprezentował Szkocję w zawodach kulturystycznych i stamtąd trafił do kina. Większość jego filmów okazała się hitami.
Fantastyczny thriller szpiegowski „Tenet” bawi się naszym postrzeganiem czasu – i figurą filmowego agenta.
I proszę bardzo. Wystarczyło te dwie i pół minuty, by znowu naprawdę głośno zrobiło się o agencie 007.
Czy wprowadzenie aktorki Lashany Lynch w roli agentki, która przejmie po Bondzie numer „007”, cokolwiek zmieni? Brytyjski agent służb specjalnych nie musi być od razu białym mężczyzną. Ale na rewolucję w serii o Jamesie Bondzie raczej się nie zanosi.
Agent Jej Królewskiej Mości długo nie płakał po Dannym Boyle’u. Wiemy już, że kolejny film o przygodach Jamesa Bonda wejdzie do kin w 2020 r., a za kamerą stanie Cary Fukunaga.
Danny Boyle zrezygnował z funkcji reżysera 25. filmu o Agencie Jej Królewskiej Mości. Brytyjski dziennik „The Telegraph” donosi, że przyczyną mógł być spór wokół zatrudnienia w filmie polskiego aktora.
25. film z agentem Jamesem Bondem w roli głównej ma wejść do kin w październiku 2019 r. Data premiery staje jednak pod znakiem zapytania.
Twórca postaci superszpiega Ian Fleming miotał się między służbą w wywiadzie, urokami próżniaczego życia w Londynie i na Jamajce, rzemiosłem pisarza i niezliczonymi romansami. Był może lepszym Bondem niż sam Bond.