Telewizja Polska odmówiła lekarzom emisji 45-sekundowego filmu ze sloganem „Polska to chory kraj”. Prezes TVP Jacek Kurski uzasadnił, że tytuł zawiera treść obraźliwą dla ojczyzny.
Paweł Gajewski ma 26 lat i jest uważany za prawą rękę Jacka Kurskiego. Wiceszef Telewizyjnej Agencji Informacyjnej, zastępca dyrektora TVP ds. korporacyjnych oraz pełnomocnik zarządu telewizji ds. wyborów parlamentarnych dopiero niedawno zdał maturę.
Prezes PiS trzy lata temu przyznał wprost: „W Polsce za pomocą telewizji można wykreować obraz, jaki się chce, bo społeczeństwo nie analizuje tego, co tam widzi, tylko przyjmuje jako prawdziwe”. Prezes TVP tę myśl wciela w życie. A w kampanii wyborczej stara się jeszcze bardziej.
Prezes TVP wpadł na tyleż prosty, co bezczelny i kosztowny pomysł, jak obejść zakaz agitacji przedwyborczej w formalnie publicznych mediach.
Wnioski z monitoringu „Wiadomości” TVP w zasadzie nie zaskakują, ale miażdżą swą wyrazistością. Z jednej strony rozwiewają jakiekolwiek wątpliwości (o ile ktoś je jeszcze ma). Z drugiej – krytykują sam sztandarowy program informacyjny rzekomo publicznej telewizji i jego „dziennikarzy”.
PiS robił wszystko, żeby przykryć gdańskie świętowanie 30. rocznicy wyborów 4 czerwca. Władza nie widzi powodów, by czcić tę rocznicę. A „Wiadomości” w służbie prezesowi PiS poszły jeszcze dalej.
Awans Danuty Holeckiej i dołączenie do zarządu TVP Mateusza Matyszkowicza to informacja o tym, że pozycja Jacka Kurskiego jest w TVP niezagrożona.
W czwartek Mateusz Matyszkowicz miał objąć stanowisko wiceprezesa TVP, zastępując zawieszonego niedawno Piotra Pałkę. Dlaczego tak się nie stało?
Mówi polityk PiS: „Paczka i Pałka dołączyli do zarządu, a Kura walczy z nimi brudnymi metodami. Ma zielone światło od szefa wszystkich szefów i zachowa złoty głos”. Brzmi jak gangsterska rozgrywka, a dzieje się to na szczytach publicznej telewizji.
Niedługo cieszył się prezydent Andrzej Duda z tego, że udało mu się zaszachować prezesa TVP. Szybko wrócił na swoje miejsce na pisowskiej szachownicy.