Zastępca okręgowego rzecznika odpowiedzialności zawodowej w Katowicach podjął decyzję ws. lekarzy, którzy w 2021 r. w szpitalu w Pszczynie zajmowali się 30-letnią ciężarną Izabelą, która zmarła w wyniku wstrząsu septycznego. To już kolejna decyzja, która wskazuje na poważne nieprawidłowości w pszczyńskim szpitalu i ważny sygnał dla ginekologów.
Kolejne ofiary nieludzkiego prawa, które zakazuje przerywania ciąży nawet w przypadkach, gdy płód jest ciężko uszkodzony i nie ma szans na przeżycie, umierają w polskich szpitalach.
Jeśli ja, kobieta wykształcona, w takim wieku, byłam przerażona i nie wiedziałam, co robić, to co musi czuć dziewczynina, która ledwo ze szkoły wyszła?
Stawka legalizmu jest wysoka. Na jego ołtarzu złożono ofiarę z Izy, Agnieszki, Dominiki. Niestety mogą nie być jedynymi. Zosie, Krysie, Basie, Marysie... Narzeczone, żony, córki, siostry, przyjaciółki… Tumanione i ubezwłasnowolniane często perfidnym przekazem: Bóg tak chciał, Bóg dał, Bóg wziął!
Zachowajmy umiar, bo mam wrażenie, że podążamy w szaleńczym kierunku z przedwczesnymi ocenami na temat tego, kto tym razem zawinił – mówi dr Maciej Socha ze Szpitala Św. Wojciecha w Gdańsku. Żaden raport medyczny nie przywróci jednak zaufania między pacjentkami a ginekologami.
Najpierw 30-letnia Izabela z Pszczyny. Teraz 37-letnia Agnieszka z Częstochowy zmarła w szpitalu działającym na podstawie bezdusznego prawa. Osierociła trójkę dzieci. Lekceważono jej skargi, mówiąc, że przy ciąży bliźniaczej ma prawo tak boleć. „Jesteśmy zdruzgotani, a ból, jaki nam towarzyszy, jest nie do opisania. Bardzo prosimy o pomoc” – apeluje rodzina.
W najbliższą sobotę o 15:30 pod Trybunałem Konstytucyjnym w Warszawie rozpocznie się „Marsz dla Izy z Pszczyny”. W całym kraju, w miastach i miasteczkach, powinny być podobne odezwy: za Izą i za tym, aby jej gehenna rodem z katolickiego średniowiecza się nie powtórzyła.