Rozmowa z Danielem Friedem, zastępcą sekretarza stanu, byłym ambasadorem USA w Polsce
Dokładnie 15 lat temu w Genewie podpisano porozumienie pokojowe, kończące jeden z najkrwawszych konfliktów po II wojnie światowej. Wojna iracko-irańska pochłonęła milion ofiar i – jak to na Bliskim Wschodzie – niczego nie załatwiła.
Krew, trupy, leje po bombach, poczerniałe wraki samochodów, bieda, bezradni ludzie. Taki obraz Iraku widzimy w naszej telewizji. A ja przez cały tydzień, dzień w dzień, oglądałam telewizje irackie i czytałam tamtejszą prasę. Oto czego się dowiedziałam.
W Iraku Saddama Husajna kwitł kult jednostki – także w sztuce. Po obaleniu dyktatury zapanował demokratyczny rozgardiasz.
Iracka demokracja zdała zaledwie pierwszy test. Teraz musi wybrać władze i napisać konstytucję.
Wojny prywatyzują się. Prywatne amerykańskie firmy wojskowe mają w Iraku więcej ludzi niż którykolwiek z sojuszników USA. Koalicja faktur i rachunków – to nowy rozdział w historii armii.
Babilon, jeden z pomników światowej cywilizacji, też stał się ofiarą wojny. Ostatnio o niszczenie jego zabytków oskarżono polskich żołnierzy. Faktycznie, antyczne ruiny to nie najlepsze miejsce na obóz wojskowy, ale nieporównanie większe zniszczenia spowodowali sami Irakijczycy, z Saddamem Husajnem na czele.
Arabskie stacje telewizyjne odwodzą Irakijczyków od udziału w wyborach parlamentarnych 30 stycznia. Zaś większość zarówno zwolenników jak i przeciwników wyborów stawia sobie jedno wspólne pytanie: jak odsunąć od władzy obecną proamerykańską ekipę premiera Ajada Allawiego?
Styczniowe wybory to najlepszy moment, aby Irak zaczął się usamodzielniać. A jednocześnie dobry powód, aby polscy żołnierze pomyśleli o powrocie do domu. O takiej możliwości wspominał minister obrony narodowej, a złe wieści z Iraku wzmagają presję opinii publicznej. Generał Koziej jest przeciwnego zdania. Co więcej, uważa, że przedłużenie irackiej misji powinno przyspieszyć prace nad tworzeniem armii zawodowej.