Według Johna Scotta-Railtona z kanadyjskiego ośrodka badawczego Citizen Lab inwigilowani Pegasusem w Polsce mieli być lider AgroUnii Michał Kołodziejczak i współautor książki o Mariuszu Kamińskim Tomasz Szwejgiert.
Ponieważ w III RP powstał groźny terroryzm w postaci totalnej opozycji, rząd postanowił zakupić Pegasusa, aby odciąć głowę hydrze zagrażającej prawowicie i demokratycznie wybranej władzy.
W aferze Pegasusa mamy do czynienia nie tylko z ingerencją służb w kampanię wyborczą, ale też z szeregiem możliwych przestępstw – to konkluzje opinii, która powstała na zlecenie marszałka Senatu.
Krzysztof Brejza na posiedzeniu senackiej komisji ds. inwigilacji Pegasusem przedstawił kalendarium 33 wykrytych przez kanadyjski ośrodek Citizen Lab ataków na jego telefon, powiązanych z konkretnymi zdarzeniami.
Inwigilacja politycznych przeciwników przez polski rząd, choć szokująca w kraju, w skali świata nie jest wyjątkowa. Przeciwnie, doskonale wpisuje się w trend nadużywania władzy i gardzenia zasadami demokracji.
Przesłuchiwany przez senacką komisję John Scott Railton z Citizen Lab mówił, że miał wrażenie déjà vu: rosyjscy hakerzy robili tak z korespondencją Aleksieja Nawalnego. Kanadyjczycy potwierdzili też, że inwigilację można prowadzić nawet po wygaśnięciu licencji na Pegasusa.
Senat powołał w środę nadzwyczajną komisję ds. inwigilacji przeciwników politycznych PiS. Będzie miała dużo mniejsze uprawnienia niż komisja śledcza, ale może odegrać pewną rolę.
Po miesiącach zaprzeczeń i kpin najważniejszych funkcjonariuszy PiS ich szef Jarosław Kaczyński przyznał, że służby używały cyberbroni wobec obywateli.
Citizen Lab z Kanady należy do najbardziej renomowanych jednostek badawczych zajmujących się cyfrowymi aspektami demokracji i cyberbezpieczeństwem. Świat ją podziwia, polski rząd – w żenujący sposób dyskredytuje.
Do tej pory PiS funkcjonował w trybie wyższej konieczności, co w oczach prawicowego elektoratu uzasadniało nadużycia. Teraz na jego społecznym zapleczu słabnie poparcie dla autorytarnych ekscesów.