Internet: Strony muzyczne popularniejsze od erotycznych
Kiedy kilkadziesiąt lat temu Andy Warhol stwierdził, że w przyszłości każdy będzie miał swoje piętnaście minut sławy, była to jedynie trudna do udowodnienia figura stylistyczna. Obecnie, w dobie Internetu, proroctwo to wydaje się całkiem realne – trzeba tylko wiedzieć, jak do tej sławy dotrzeć. Podpowiadamy: np. poprzez „The New York Times on-line”.
Nie płacisz długów? Jesteś złym szefem dla swych pracowników? Źle traktujesz klientów? Strzeż się, bo możesz trafić na czarną listę. W Internecie trwa wymierzanie sprawiedliwości.
Człowiekiem minionego roku tygodnik „Time” ogłosił Jeffa Bezosa, twórcę Amazon.com, firmy, o której parę lat temu mało kto słyszał i która nie widziała jeszcze grosza zysku. Pół roku później Bezos ponownie trafił na okładkę poczytnego tygodnika. Tym razem był to „Business Week”, a powód był mniej radosny: czy Amazon przetrwa?
Strona internetowa pisma „Łódzki Szaniec” została zablokowana przez prokuraturę. „Ci koszerni pajace postanowili ocenzurować Internet. Jest to dowód na nieposkromioną pychę łódzkich parchów” – piszą redaktorzy gazety, której witryna internetowa funkcjonuje już pod nowym adresem. Podobnych przypadków jest wiele. Autorzy usuniętych z polskich serwerów stron przenoszą je na serwery zagraniczne. Czy można zatem wyrzucić kogokolwiek z Internetu?
IRC (Internet Relay Chat), czyli gadanie na internetowych stronach, wymyślił w 1988 r. fiński student Jarkko Oikarinen, by bez wychodzenia z domu wymieniać poglądy z uniwersyteckimi kolegami. Kilka lat później dzięki Internetowi czat opanował świat. Jedni uważają go za cudowne medium, które zbliża ludzi, inni za jedną ze współczesnych aberracji i siedlisko chamstwa. Rozczatowała się cała Polska: dzieci, dorośli, muzycy, politycy.
Życie melomana jest coraz łatwiejsze. Nie trzeba już polować na wybraną płytę, nie trzeba przeszukiwać półek w każdym sklepie ani – co chyba najważniejsze – płacić. Teraz do szczęścia wystarczy tylko parę kliknięć myszką.
Internet stał się ziemią obiecaną dla wielu polskich spółek giełdowych. Porzucają swą dotychczasową działalność i ruszają na podbój wirtualnego świata z nadzieją, że tam – niczym przed nimi Amerykanie – znajdą pieniądze i sławę. Ich śladem podążają zachwyceni inwestorzy, gdyż na giełdzie hasło Internet wciąż powoduje żywsze bicie serca. Analitycy z rezerwą traktują ogłaszane przez kolejne spółki strategie internetowe.
Uśmiercanie książki i druku to ulubione zajęcie przeciwników nowych technologii. Tymczasem ani powstanie komputera osobistego, ani rozwój multimediów, ani obecnie Internetu nie stwarzają w najbliższej przyszłości zagrożenia dla papierowych lektur. Internauci czytają więcej, w najbardziej skomputeryzowanych krajach drukuje się rekordowe liczby tytułów. Stephen King, uznana fabryka papierowych bestsellerów, zdecydował się zaistnieć elektronicznie i ostatnie swe dzieła sprzedaje wyłącznie w formie elektronicznej za pośrednictwem Internetu, odnosząc oszałamiający sukces.