Kilka eksperymentów na nowo rozbudziło dyskusję o istocie inteligencji. Czy może ją przejawiać prosty organizm podobny do ameby, a nawet tłuszcz?
Światem rządzą eksperci. Podpowiadają politykom najważniejsze decyzje; objaśniając rzeczywistość, kreują zagrożenia albo je bagatelizują.
Teza o zanikaniu inteligencji powraca uporczywie w ostatnim 20-leciu. Coraz to ktoś oznajmia w prasie lub w mediach, że inteligencja właśnie „schodzi ze sceny” – ale jakoś nigdy nie znika
Jak wygląda ostatnie 20 lat w oczach nauczyciela, naukowca, lekarza, adwokata i księdza? Jak się zmieniły ich zawody, ich warsztat pracy? W tym najbardziej dosłownym, technologicznym sensie, ale
Troje historyków wydało właśnie trzy tomy zbioru o dziejach inteligencji polskiej do 1918 r. Dzieło znakomite, kawał świetnej historiografii. I dobry wstęp do dyskusji nie tylko o historii inteligencji.
Każda z tych osób mogłaby zrobić tylko tyle, ile do niej należało. I to już by było więcej niż przyzwoitość. Ale oni wyszli poza program przewidziany dla adwokata, pracowniczki fundacji, lekarza, księdza. Ludzie ponadprogramowi. Ludzie-tarcze.
Rządy dusz w Polsce znów sprawują znienawidzeni przez IV RP liderzy epoki, która miała się skończyć. Wygrał Jerzy Owsiak, a Wałęsa i Michnik zostawili w tyle braci Kaczyńskich
Człowiek, który chce grać „do końca świata i o jeden dzień dłużej'
Plebiscyty na największych intelektualistów świata nie mają większego sensu – bo potęga rozumu nie podlega głosowaniu – ale pokazują, jak przesuwają się centra ideowych wpływów.
Czy naprawdę mądrzejemy z pokolenia na pokolenie