Poseł Gowin Platformie widać nie zaimponował, choć na pewno starał się mocno i z przekonaniem
Im mniej Kościoła w państwie i państwa w Kościele, tym lepiej dla obu.
Gdy 30 lat temu pierwszy raz doszło do zapłodnienia in vitro, rozgorzała dyskusja wśród genetyków, lekarzy, prawników i filozofów. Postawiono przy tej okazji sto rozmaitych pytań, na które nie było dobrej odpowiedzi.
Kościół wpadł w pułapkę papieskiej nieomylności. Dlatego w kwestii komórek macierzystych i zapłodnienia in vitro to nauce łatwiej jest dziś nagiąć się do wymagań Kościoła niż na odwrót. Postęp w tej dziedzinie jest ogromny, ale i Kościół nie może trwać w bezruchu.
Dobra wiadomość dla par niepłodnych, kobiet dojrzałych i po radykalnych operacjach onkologicznych. Udoskonalenie metod zamrażania komórek jajowych daje szansę na udane macierzyństwo.
Gdy w lipcu 1978 r. świat dowiedział się o narodzinach Luizy Brown, w serca tysięcy niepłodnych par wstąpiła nadzieja: będziemy mogli mieć dziecko. Co za różnica, że z probówki?
Problem z poczęciem ma już co piąta para w Polsce. To niemal dwukrotnie częściej niż w poprzednim pokoleniu. W następnych – już co trzecia kobieta nie doczeka się potomka. Dziecku, którego nie ma, trzeba podporządkować związek, seks, karierę, stabilność finansową i zdrowie. Ale to nie koniec.
Co łączy utworzony przez Roberta Grahama bank nasienia geniuszy z sytuacją w Polsce? Z pozoru niewiele. W istocie jednak związek ten jest głęboki i zatrważający.