Na naszych (i nie tylko) paraolimpijczyków patrzymy przez pryzmat zdobytych przez nich medali i przejmujących historii, które za nimi stoją, ale także, niestety, z powodu ciemniejszej strony sportu.
Zgasł znicz XXXII Igrzysk Olimpijskich Tokio 2020. Ta największa sportowa impreza świata różniła się od poprzednich pod wieloma względami. Ale to, co najważniejsze, czyli rywalizacja, było równie emocjonujące co zwykle.
Dzięki świetnemu finiszowi i aż czterem złotym medalom w lekkiej atletyce 17. lokata w klasyfikacji ogólnej na dzień przed zgaszeniem znicza wygląda całkiem nieźle. I pozwala zapomnieć o tym, że w niektórych dyscyplinach wyniki w Tokio były znacznie słabsze od planowanych.
Rozwiązał się worek z lekkoatletycznymi medalami w Tokio, już jest ich osiem. Dzisiaj do złota Dawida Tomali dopisujemy wicemistrzostwo Marii Andrejczyk w rzucie oszczepem. A to jeszcze nie koniec, na finałowy start jutro czekają sztafety 4 x 400 m.
Dawid Tomala mistrzem olimpijskim w chodzie na 50 km. Sensacja? To mało powiedziane. Medal Polaka jest czwartym złotym, a jedenastym w sumie zdobytym przez naszą reprezentację w Tokio. Lekkoatleci ratują igrzyska.
Klasyfikacja medalowa nie wygląda już dla nas tak mizernie jak jeszcze dwa dni wcześniej. Dzięki temu trochę łatwiej przełknąć rozczarowanie związane z wczorajszą porażką siatkarzy.
Do dwunastego dnia na polskim koncie były zaledwie dwa medale, we wtorek doszły kolejne cztery. Oby nie był to koniec dobrych wiadomości z Tokio. Zostało jeszcze trochę szans, swoją niestety zaprzepaścili siatkarze.
Potwierdza się reguła: drugi tydzień olimpijskiej rywalizacji jest dla Polaków bardziej udany niż pierwszy. Ale wiele wskazuje na to, że do niedużej średniej jedenastu medali z poprzednich igrzysk tym razem nie dociągniemy.
Jak długo można się cieszyć z dwóch medali polskiej reprezentacji na igrzyskach w Tokio 2020? Dość długo. Robi się coraz bardziej nerwowo, gdy patrzymy na medalową klasyfikację.
Białoruskie władze, choć pozwalają sportowcom wyjeżdżać na zawody i bardzo zależy im na medalach, wymagają posłuszeństwa i potakiwania. Kriscina Cimanouska o włos uniknęła przymusowego wywiezienia do kraju z igrzysk w Tokio.