Ujawnienie, że działacze pławili się w luksusach, gdy np. lekarz siatkarzy mieszkał prawie w schronisku, polskiego sportu nie uzdrowi. Tak samo jak nie ma szans na zgodne działanie ministerstwa z PKOl, a raczej z jego obecnym szefem.
Kto nie ryzykuje, ten się nie bawi – opowiada o kulisach inauguracji Jakub Józef Orliński, nasz kontratenor i breakdancer, pozasportowa gwiazda igrzysk w Paryżu.
Do marnego poziomu polskich olimpijczyków dostosowali się reżyserzy transmisji telewizyjnych, komentatorzy i dziennikarze. Sprawozdawcy jak gdyby zapomnieli, że mają relacjonować to, co widać na ekranie.
Z Paryża polscy sportowcy i sportowczynie przywieźli dziesięć krążków. Klasyfikacji medalowej nie rozbili. W przeciwieństwie do Polskiego Komitetu Olimpijskiego, który z ministerialnych pieniędzy korzystał mistrzowsko.
Już w tym roku może się odbyć konkurencyjna olimpiada – bez kontroli dopingowych. W imię wolności osobistej, postępu nauki i walki z hipokryzją.
Najlepiej by było samemu zorganizować igrzyska i spojrzeć na siebie z takim dystansem jak Francuzi, ale wiemy, że to jest trudniejsze, niż ograć w siatkówkę panów Le Goffa i Clévenota. Wyjdźmy więc naprzeciw gospodarzom igrzysk i w ostatecznym rozrachunku przyjmijmy remis.
Donald Tusk ogłosi nazwisko kandydata na polskiego komisarza w Brukseli; początek rozliczeń po nieudanych igrzyskach; szef MSZ o wizach studenckich; pożary trawią Grecję; epitafium dla Marriottu, który właśnie znika z mapy Warszawy.
Dziesięć medali olimpijskich, w tym jedno jedyne złoto dla biegającej po pionowej ścianie Aleksandry Mirosław, to słaby powód do dumy dla Polaków.
Razem z Kaczyńskim i innymi politykami PiS zastanawiam się, czy jako Polacy po to uczyliśmy francuskie elity jeść widelcem, żeby teraz obleśnie postękiwały i obrażały Chrystusa na olimpiadzie?
Jedne z najbardziej efektownych zmagań tych igrzysk toczyły się 16 tys. km od Paryża.