Konrad Czerniak, pływak na fali wznoszącej. Na tyle, żeby już w Londynie prześcignąć legendarnego Phelpsa?
Szybciej, wyżej, silniej – tak brzmi wciąż obowiązująca dewiza igrzysk olimpijskich przyjęta sto lat temu. Dzisiaj należałoby jeszcze dopisać: więcej, efektowniej, dla szerszej publiczności.
Rozmowa z dr. Andrzejem Pokrywką o nowych dopingowych modach i o tym, jak łowcy dopingu szykują się do olimpiady w Londynie.
Danny Boyle przygotował fenomenalny spektakl otwarcia Igrzysk i zrobił wszystko, żebyśmy się poczuli, jak gdyby odbywały się w naszej stolicy.
Igrzyska olimpijskie w Londynie znów mają dać odpowiedź na pytanie o potencjał polskiego sportu. Oraz o przyszłość programu do hodowli medalistów.
Polska od kilku tygodni robi bilans zysków i strat po Euro 2012, a Londyn już stoi w blokach startowych przed rozpoczynającymi się tam 27 lipca igrzyskami i zaciska kciuki, żeby plan minimalizowania strat maksymalnie się powiódł.
Występ na igrzyskach to często kilka, kilkanaście minut. Przedtem są setki godzin treningu – zażartej walki z własnym organizmem.
Stolica Wielkiej Brytanii już dwukrotnie ratowała nowożytne igrzyska olimpijskie. Pierwszy raz w 1908 r., kiedy igrzyska rozsypały się organizacyjnie. I po raz drugi, w 1948 r., kiedy po II wojnie światowej na ich organizację nikogo nie było stać.
Igrzyska olimpijskie trudniej wywalczyć, niż zorganizować. Co pokazuje przypadek Londynu. Ale to jeszcze nie znaczy, że Polska w ogóle może marzyć o takiej imprezie.
Z całej kadry polskich pięściarzy, kobiecej i męskiej, w Londynie będzie tylko Karola. 33-latka z Brzezic na Lubelszczyźnie. Była pracownica działu galanterii mlecznej w Okręgowej Spółdzielni Mleczarskiej.