Pod koniec panowania Augusta III walka polityczna Czartoryskich z Radziwiłłami na Litwie przyjmowała niekiedy formę wojny domowej. Ważne role w tych zmaganiach odgrywali namiętni karciarze, piękne kobiety, egzotyczne wojska i międzynarodowi awanturnicy.
Nawet najwięksi sceptycy i krytycy ustroju staropolskiego przyznają, że ruch egzekucyjny, zrazu dotyczący finansów publicznych i podatków, należał do najjaśniejszych stron polskiej historii.
Temat agentów w Kościele towarzyszy nam od pewnego czasu, jest więc okazja, aby przypomnieć osiemnastowieczne problemy w tej materii. Dodatkowym impulsem jest książka Jarosława Marka Rymkiewicza „Wieszanie”, opowiadająca o insurekcyjnej Warszawie 1794 r.
Gdyby Bohdan Chmielnicki – hetman zaporoski, przywódca powstania kozackiego przeciwko Rzeczpospolitej, bohater narodowy Ukrainy – rozstał się z życiem dziesięć lat wcześniej, zostałby przez dziejopisów niepodległej Ukrainy uznany za kolaboranta, wysługującego się polskim panom.
Pod Guzowem lała się krew z ołowiem – to powiedzenie kursujące po Rzeczpospolitej przypominało przez długie lata o bratobójczej bitwie, stoczonej czterysta lat temu, 6 lipca 1607 r. Ale prawdziwe rzezie domowe miały w Rzeczpospolitej dopiero nadejść.
Jak zwykle: cudze chwalimy, swego nie znamy. Nawet w tak fundamentalnej sprawie jak narodziny nowożytnej demokracji. Nie wiemy więc, że należał Goślicki do najchętniej czytanych w Europie polskich pisarzy politycznych.
Polska historia pełna jest ran i noszonych po nich blizn. Jedne były przyczyną wstydu, inne – przeciwnie – powodem do dumy. Czasami potrzeba posiadania widocznego znaku męstwa doprowadzała do kuriozalnych zachowań.
Mało znany traktat w Radnot z 6 grudnia 1656 r. był próbą pierwszego rozbioru Rzeczpospolitej. Podpisali go władcy Szwecji i Siedmiogrodu, reprezentujący interesy własne oraz Brandenburgii, Kozaczyzny i Bogusława Radziwiłła.
Dzierżysław, Dziersław Andrzej Sługocki jest postacią historyczną i szczegóły z jego życia są prawdziwe. Powędrujemy z nim na sejmik i sejm, by choć trochę lepiej zrozumieć demokrację szlachecką, o której jedni mówią tylko złe rzeczy, a inni nadmiernie lukrują.
Przełomowa w dziejach polskiej tolerancji i nietolerancji stała się pewna noc 1606 r., przepełniona namiętnymi rozmowami króla Zygmunta III Wazy, kaznodziei Piotra Skargi i spowiednika Fryderyka Bartscha. Jej następstwem było odrzucenie prawa zakazującego tumultów religijnych, czyli dokuczania innowiercom.