Rzeczpospolita szlachecka z morzem związana była silniej, niż to się zazwyczaj uważa. Od handlu bałtyckiego w dużym stopniu zależało jej bogactwo.
Tadeusz Boy-Żeleński pisał o Polsce jako kraju łagodnych Słowian, umiejących „przetłumaczyć renesans na treny po Urszulce, rewolucję francuską na Trzeci Maj, a samego Byrona na miłość ojczyzny”. Pisał to na poły z ironią, ale na poły z uznaniem.
Najprościej jest spisać faktografię dotyczącą Polski XVIII w. – i po sprawie: drogę w historyczną przepaść mamy jak na dłoni. A jednak nic nie jest tu tak podręcznikowo jednoznaczne.
Sposób zachowania Polaków, trafnie określany powiedzeniem zastaw się, a postaw się, ma bogatą tradycję. Okazji dostarczały, jak i dziś: śluby, pogrzeby oraz służbowe podróże zagraniczne.
„Jedna spolna Rzeczypospolita, która się ze dwu państw i narodów w jeden lud zniosła” – głosił akt unii w Lublinie. Obrady uchwalającego ją sejmu to była polityczna partia szachów.