Siły Obronne Izraela (IDF) kontynuują ćwiczenia na północy kraju, Mossad eliminuje kolejnych bojowników Hezbollahu – a jego potencjalni sojusznicy siedzą cicho. Niektórym to wszystko jest bardzo na rękę.
Kolejne ataki na statki handlowe u wybrzeży Jemenu początkowo wyglądały na odprysk konfliktu w Gazie. Ale to kryzys, który może przyćmić wszystko, co się dzieje na Bliskim Wschodzie.
Choć reżim w Teheranie najpewniej będzie unikał bezpośredniej konfrontacji z siłami Izraela czy USA, to coraz aktywniej wspiera działania swoich pośredników. Na Bliskim Wschodzie rośnie ryzyko eskalacji.
Początkowo drony i rakiety wystrzeliwane przez jemeńskie grupy zbrojne Hutich miały uderzać tylko w statki pływające pod banderą izraelską lub przewożące ładunki do tamtejszych portów. Teraz zagrożone są niemal wszystkie jednostki.
Już samo zastraszenie armatorów może sprawić, że wiele jednostek zrezygnuje z żeglugi przez Morze Czerwone