Wolontariusze w hospicjum towarzyszą chorym do ostatniej chwili. Jak można dobrowolnie wejść do tego świata?
W wiejskim Hospicjum Proroka Eliasza na Podlasiu każdego dnia dzieje się magia – jego podopieczni tuż przed śmiercią dostają nowe życie.
Ostatnio dostałam rachunek za ogrzewanie – 14 tys. zł. Aż usiadłam. W budynku mamy miejsca dla 40 pacjentów i żadnego łóżka już tu nie wciśniemy – opowiada Anna Żebranowicz, dyrektorka Hospicjum Bonifratrów we Wrocławiu.
Żadnych aukcji, biegów charytatywnych, koncertów. Ponad dwa miesiące izolacji zdemolowały finanse fundacji i organizacji pomocowych. Hospicja liczą każdą złotówkę.
Hospicjum to też życie? Nie dla rządzących – niby są „za życiem”, ale hospicyjne pieniądze miały trafić do... Funduszu Kościelnego.
Na wsi inna jest śmierć niż w mieście. Uczy się doktor Paweł Grabowski tej prawdy każdego dnia od nowa. Każdego dnia od pięciu lat, od kiedy jego domowe hospicjum działa 40 km na wschód za Białymstokiem.
Dr n. med. Tomasz Dzierżanowski, lekarz hospicyjny, o pogodzeniu ze śmiercią i tajemnicy umierania.
Od kiedy doktor i batiuszka się spotkali, pani Lidii otworzyło się niebo, pan Genadiusz słyszy śpiewy, a Ludmiła ma zdjęcie z Panem Bogiem.
A potem przyszedł esemes z domu dziecka od najstarszej dziewczynki: „Dzwonili z nieba, że im uciekła aniołek. Niech się pani nie boi, nic nie powiedziałam, gdzie pani jest”.
Tym w śpiączce nic się nie śni. Śnią tylko ci, co czuwają nad nimi.