Tam, gdzie były tory kolejowe, którymi w 1942 i 1943 r. przetaczały się bydlęce wagony wypełnione ludźmi jadącymi na śmierć, mieszkają teraz inni ludzie. Po torach nie ma śladu i na co dzień wcale się nie pamięta o tamtych pociągach, tylko się żyje. Ostatnie wolne miejsce przy ul. Dzikiej w Warszawie także przeznaczono ludziom do życia. Spółdzielnia Mieszkaniowa Stawki chce tu zbudować dwa bloki. Dla środowisk Żydów ta sama działka to dawny Umschlagplatz. Kiedy spółdzielcy spotykają się z Żydami, argumenty okazują się nierówne: jedni mówią o prawie stanowionym, drudzy o prawie moralnym.
Gdy pod wpływem informacji o masowych morderstwach pod rządami Hitlera coraz bardziej oczywiste było, że papież powinien wyrazić słowa protestu, pewien watykański prałat napisał w 1942 r. w notatce służbowej, iż jest mało prawdopodobne, by „szaleńców dało się zatrzymać”. I właśnie dlatego grzech zaniechania, jakim było lękliwe milczenie papieża Piusa XII, pozostanie dyskusyjny.
Marysia miała 19 lat. Wyszła za mąż z wielkiej miłości. To był sierpień 1939 r. Dwa lata później urodziła się córka. Do Lwowa przyszli hitlerowcy, męża zabili i młoda matka została sama bez środków do życia i dokumentów, które stwierdzałyby, że nie jest Żydówką. Wiedziała, gdzie mieszka bezdzietne małżeństwo pragnące mieć dziecko i położyła im swoje maleństwo na słomiance. Właściciele słomianki uznali dziewczynkę za swoją córkę. Wychowali, kochali i oczywiście zmienili adres, by nie pozostawić śladów.
Göran Persson. Premier Szwecji
Szpilman już nie pamięta, ile razy w ciągu pięciu lat wojny cudem ominął śmierć; czterdzieści czy może pięćdziesiąt razy. Ale nawet gdyby wybrać tylko kilka tych cudem oszukanych śmierci, życie Szpilmana układa się w gotowy, nie wymagający fabularyzacji scenariusz.
„Jesteśmy w Częstochowie na stacji. Jedziemy podobno do obozu pracy do Tarnowskich Gór lub Oświęcimia. Czuję się bardzo samotny” – ta kartka wyrzucona z transportu do obozu zagłady w Oświęcimiu i ponad 6 tys. innych dokumentów zgromadzonych w tzw. Archiwum Ringelbluma rejestrującym życie i zagładę polskich Żydów zostały wpisane na Listę Pamięci Świata UNESCO. Innymi polskimi śladami na tej liście są jedynie manuskrypty Fryderyka Chopina i Mikołaja Kopernika.
Hanna Gerkowitz-Blank wysłała z Nowego Jorku do Warszawy 140 listów do osób noszących nazwisko Duda. Adresy wzięła ze starej książki telefonicznej. Każdy list pisała osobno, nie korzystała z kserokopiarki, chociaż wszystkie brzmiały jednakowo. Pani Gerkowitz prosiła warszawskich Dudów o pomoc w odszukaniu bratanka oddanego na przechowanie.
Zwrot majątków żydowskich ofiar wojny był tematem zakończonej 3 grudnia konferencji w Waszyngtonie z udziałem 45 państw i kilkunastu organizacji żydowskich. Wartość majątków zrabowanych Żydom w 20 okupowanych krajach szacuje się na 9 do 14 mld dolarów. Nie chodzi tylko o pieniądze - podkreślają organizatorzy spotkania. Sprawa wywołuje jednak wątpliwości także wśród Żydów.
W ubiegły poniedziałek w "The Jerusalem Post" znalazła się informacja, że polskie archiwa są na czarnej liście tych, którzy odmawiają bądź utrudniają dotarcie do danych odnoszących się do czasów holocaustu. W istocie jednak chodzi o to, by Polska udostępniła archiwa zawierające dane o właścicielach dawnych majątków.