Nie ma wątpliwości, że określenie „polskie obozy śmierci” jest kłamstwem. Nie możemy jednak zgodzić się na karanie więzieniem za słowa.
PiS twierdzi, że chodzi o karanie za „polskie obozy”. Prawda jest taka, że przepis o karalności „pomawiania Narodu Polskiego o zbrodnie” został uchwalony już za pierwszych rządów PiS. Nazywany był wtedy „lex Gross”.
Chlewnia powstała w latach 70. na miejscu byłego obozu zagłady Romów. Zniknie z czeskiej miejscowości Lety.
W państwie PiS policja chroni marsze faszystów, a wysocy urzędnicy honorują ludzi opowiadających kłamstwa na temat Holocaustu.
Ważne jest, z jaką wiedzą potomkowie ocalałych z Holokaustu wybierają się w podróż do Polski. Jeśli w tej wiedzy są luki, podatność na skróty myślowe, stereotypy i generalizacje rośnie.
Bardzo dobrze, że zainteresowani tematem zyskują swobodny dostęp do dokumentów zbrodni nazistowskich. Walczący z „kłamstwem oświęcimskim” mają teraz do dyspozycji nowe dowody.
Podczas wojny w domu Jana i Antoniny Żabińskich schronienie znalazło w sumie kilkuset Żydów. „Azyl” – hollywoodzka adaptacja ich historii – właśnie debiutuje w polskich kinach.
Ktoś uważa, że można mówić o jakiejś współwinie Kościoła za ludobójstwo Żydów? To znaczy, że jest wyznawcą nowej religii, wrogiej chrześcijaństwu. Religii Holocaustu.
Poszło o podważanie Holocaustu czeskich Romów przez wicepremiera i ministra finansów Andreja Babisza, lidera najsilniejszej w sondażach partii ANO.
Sama idea ogłaszania takich przepisów nie ma sensu. A problem leży gdzie indziej.