Przewaliła się ostatnio przez prasę polemika wokół filmu „Kawaleria powietrzna”. Jeden z zarzutów dotyczył dalekiego od norm salonowych języka, którym posługują się żołnierze w tym filmie. Daje to okazję, by przypomnieć czytelnikom obszerne – miejscami dość wulgarne – fragmenty rozkazu marsz. Józefa Piłsudskiego z dnia 27 marca 1929 r. Cały dokument opublikowany został przez płk. Mariana Romeykę przed ponad trzydziestoma laty („Przed i po maju”, Wyd. MON, Warszawa 1967; sygnatura archiwalna: CAW, akta GISZ, tecz. 518/2). Rozkaz, ściśle tajny, odbity został w 65 egzemplarzach, a adresaci wymienieni są na wstępie.
Agencje prasowe donoszą właśnie, że państwo Izrael odtajniło zapiski (zeznania? pamiętnik?) Adolfa Eichmanna, spisane podczas jego pobytu w więzieniu izraelskim. Warto przypomnieć, że już w 1961 r. „Polityce” udało się zdobyć inne zapiski Eichmanna – sporządzone jeszcze przed jego aresztowaniem. Ich opublikowanie na naszych łamach było wówczas wielką sensacją.
Nie wiemy, jaka była pogoda w początkach marca 1000 r., nie jesteśmy w stanie opisać dokładnie jakości dróg wiodących znad Łaby do Gniezna, którymi sunął orszak dostojników prowadzony przez najwyższego władcę – cesarza rzymskiego Ottona III. Wiemy, że ziemie porośnięte w czterech piątych lasami zamieszkiwało około miliona osób. Cesarz przybywał zaś z Rzymu, stanowiącego bardzo odległe wspomnienie czasów swej antycznej świetności.
Na przełomie X i XI wieku dobiegał kresu długotrwały i niełatwy proces kształtowania się Europy. Nie mam tu, rzecz jasna, na myśli pojęcia czysto geograficznego, lecz jego głębszy sens kulturowy. Ten proces przygotowywał się przez długie wieki historii antycznej, dokonywał – z różną intensywnością, zahamowaniami, nawet regresami – przez kolejne stulecia ery chrześcijańskiej. Co nie oznacza, że był aprobowany, a nawet postrzegany przez ludzi mu współczesnych.
W powojennej Europie coca-cola stała się jednym z symboli amerykańskiego stylu życia. Ale zanim na trwałe wpisała się w europejski pejzaż, w pierwszych latach zimnej wojny była jednym z elementów walki ideologicznej. Ta walka toczyła się również we Francji.
Dokumenty z 1945 r. odzwierciedlają zarówno ogrom nadziei, jak i bezmiar chaosu, bezprawia, okrucieństwa, gwałtu. Wyłaniający się z tych samych dokumentów obraz stróżów porządku jest przerażający.
17 lutego 1600 r. na Campo dei Fiori spalono Giordana Bruna. Po 400 latach jego heretycka wizja mnogich światów – gwiazd słońc otoczonych rojem planet – spełniła się niemal zupełnie. Astronomowie wykazali, że wokół 30 gwiazd krążą potężne satelity, zaobserwowali kilka dopiero się formujących planetarnych dysków, wypatrzyli w końcu bezpośrednio słabiutki blask bardzo odległej planety. Droga do badań nieznanych, być może zamieszkanych, światów została otwarta.
W Archiwum Akt Nowych w zespole dokumentów Wydziału Kultury KC PZPR, wśród oficjalnych i mniej oficjalnych pism dotyczących filmu Andrzeja Wajdy „Człowiek z żelaza”, znalazła się notatka-ekspertyza, oceniająca film. Zapewne miała wzmocnić argumenty przeciwników dopuszczenia „Człowieka z żelaza” na ekrany.
„Jeśli komuś chodziło o elegancję i wytworność życia towarzyskiego naszej stolicy, to miał tego pełny wyraz na balu Sztabu Generalnego. Zabawa w imponującym tego słowa znaczeniu. Takiej nie widziała dotąd Warszawa, chyba w tych czasach, gdy w pełni swych blasków jaśniała Rzeczpospolita” – tak relacjonował specjalny wysłannik dziennika wojskowego pierwszy bal oficerów po odzyskaniu niepodległości.