Kiedy w lutym 1933 r. ulicami Hamburga maszerowało 25 tys. esesmanów i wykrzykiwało co chwila „Jude, verrecke”, Luise Solmitz wpisała do swojego dziennika: „Któż potraktował to zawołanie poważnie?”
Warto podjąć próbę spojrzenia na miejsce Polski w cywilizacji europejskiej. Czy można to uczynić bez odwoływania się do naszych odczuć i lęków obecnych? Nie jestem pewien, ale spróbować chyba należy. A wzajemne stosunki Polski i Europy można rozpatrywać w paru odsłonach dziejowych.
Z archiwum STASI: polskie MSW o wyborze Karola Wojtyły
Czy któryś z osiemnastu szwedzkich marynarzy ze statków „Kinnekulle” i „Iwan” zaginionych na Bałtyku w 1948 r. może wciąż przebywać w radzieckich więzieniach lub szpitalach dla psychicznie chorych? Dokumenty znalezione niedawno w Sztokholmie sugerują, że nie jest to wykluczone. Dyplomacja szwedzka kolejny raz szuka rozwiązania tej zagadki.
„Nigdy w historii wojen tak wielu nie zawdzięczało tak dużo tak niewielu”. Te słynne słowa Winstona Churchilla wypowiedziane w 1940 r. w brytyjskim parlamencie dotyczyły także polskich pilotów, którzy wykazali się w Bitwie o Anglię odwagą, świetnym przygotowaniem i „tym czymś”, co wyróżniało ich z grona obrońców angielskiego nieba. Z początku jednak nasi lotnicy nie spotkali się ze zbyt życzliwym przyjęciem.
Jolanta Kwaśniewska zajęła pozycję nie – jak inne polskie prezydentowe, premierowe czy sekretarzowe – gdzieś z tyłu za swoim mężem, ale obok niego, a czasem nawet od frontu. Żony poprzednich przywódców były tylko tłem dla swoich małżonków. Obowiązywał model wodza-samotnika. Naród nie wiedział, jak wyglądały kobiety Bieruta, nie znał poglądów żony Gomułki, Gierka czy Jaruzelskiego.
Pojawiła się równo 10 lat temu, obchodzi właśnie urodziny. Przez kilka pierwszych lat była bezimienna – politycy upierali się, że w Polsce żadnej mafii nie ma. Chrztu dokonali dopiero dziennikarze. Z właściwą tej profesji skłonnością do przesady ogłosili wszem i wobec, że oto narodziła się nad Wisłą rodzima odmiana cosa nostry, camorry i triady. Brutalna, chciwa i groźna. To dziennikarze wprowadzili do społecznego obiegu nazwy: Pruszków, Wołomin, Otwock. Przez 10 lat polscy mafiosi wykonywali swój fach w poczuciu bezkarności. Rabowali, przemycali, mordowali – a wszystko w świetle jupiterów i bez skrępowania. Nawet jak trafiali za kraty, to na krótko. Ostatnie akcje policji, aresztowania bossów Pruszkowa, procesy Dziada, Oczki, Krakowiaka i wielu innych pozwalają sądzić, że czas bezkarności już się skończył. Dlaczego jednak tak długo to trwało? Dlaczego pozwolono, aby przez całą dekadę polskie mafie rosły w siłę, bogaciły się i obracały brudnymi pieniędzmi?
Wakacyjne praktyki dziennikarskie odbywała w naszej redakcji grupa studentów. Daliśmy im zadanie: poszukać Sierpnia sprzed dwudziestu lat w pamięci ich rodziców, ciotek, wujków, znajomych. Rozjechać się po kraju i pytać: jaka była wasza Solidarność, ta legendarna, 10 milionów Polaków. O komentarz do studenckich odkryć poprosiliśmy historyka prof. Jerzego Holzera.
6 czerwca 1973 r. zjechał z taśmy pierwszy Fiat 126p. W najbliższych dniach zjedzie ostatni. Do września 2000 r. wyprodukowano ich dokładnie 3 318 674. Jeszcze trochę, a Maluch sięgnąłby po rekord Guinnessa dzierżony przez Volkswagena garbusa. Produkcja Fiata 126p trwa ponad ćwierć wieku i teraz, po kilku ułaskawieniach, wyrok jest już nieodwołalny. Ale nasz Maluch, obiekt wielu złośliwych żartów i gorących pragnień, długo jeszcze będzie żyć w polskim pejzażu, zanim stanie się muzealnym zabytkiem. Wszak autko, które urodziło się w socjalizmie i miało być jedną z oznak gierkowskiego „otwarcia na świat”, dowiozło nas ostatecznie do rynkowej demokracji. Przejechaliśmy nim kawał drogi ku europejskiej cywilizacji.
Trzeba przyznać, że wszyscy bardzo się starali, by uroczystych trzydniowych obchodów polskiego Sierpnia nie włączyć w nurt bieżącej walki politycznej, kampanii prezydenckiej, aby chociaż na chwilę zapomnieć o sporach dzielących obóz posolidarnościowy. Rocznicy Sierpnia nie udało się nikomu zawłaszczyć. To był Sierpień ludzi Sierpnia, sygnatariuszy porozumień; to był Sierpień Lecha Wałęsy.