Agencje pośrednictwa ze Zjednoczonych Emiratów Arabskich depczą prawa kobiet szukających tam pracy. Trzymają je pod kluczem, głodząc i zabierając paszporty, a potem sprzedają w niewolę za pośrednictwem mediów społecznościowych.
Igranie z granicami prawa i regułami dostępu do platform społecznościowych skończyło się dla gwiazdy TikToka Andrew Tate′a źle, a niewielki udział miała w tym szwedzka aktywistka klimatyczna.
Zapowiedź premiera Pedro Sáncheza wywołała szok, zwłaszcza w kontekście wielu innych progresywnych zmian w Hiszpanii. Rząd tłumaczy, że chce „skończyć z praktyką niewolenia kobiet”.
Dwa nowe zarzuty postawiła prokuratura w Nowym Jorku Ghislaine Maxwell, wspólniczce i byłej kochance finansisty Jeffreya Epsteina, oskarżonej o „dostarczanie” mu kobiet, w tym nieletnich dziewcząt.
Jeszcze w pod koniec lat 90. hasło handel ludźmi wzbudzało wśród Polaków szczere zdumienie. Proceder kojarzono z odległą epoką niewolnictwa, ale z pewnością nie ze współczesnością, a już na pewno nie z polską współczesnością.
Znów na polskich ulicach widać żebrzące kobiety, wyglądające na rumuńskie Cyganki. Z dziećmi na ręku, z dziećmi u boku. Wiele wskazuje, że są to kupowane dzieci.
Ten handel to żyła złota, interes porównywalny tylko ze sprzedażą broni i narkotyków. Handluje się robotnikami do zbioru owoców, kobietami przeznaczonymi do agencji, dziećmi zmuszanymi do żebrania.
Kto twierdzi, że handel ludźmi w Afryce to już zamierzchła historia, bardzo się myli. Na początku XXI wieku wciąż można za nędzne grosze kupić młodocianych robotników do pracy.
Handel ludźmi, zwłaszcza kobietami, daje już zyski porównywalne z rynkiem broni i narkotyków. Szlaki handlarzy przechodzą przez całą Europę, a Polska jest ważnym przystankiem.
Trykotowa bluzka z głębokim dekoltem, mini, buty na grubej podeszwie i wyzywający makijaż. Pracujących przy drogach tirówek było tak dużo, że biskupi o rozwiązanie tego problemu zaapelowali do szefa MSWiA.