To, co rozgrywa się teraz w Izraelu, na pewno przejdzie do historii. Cały się trzęsę w środku. Miałem świadomość, że są wokół nas siły, które chcą nas zniszczyć, ale bardzo chciałem wierzyć, że to nieprawda – mówi izraelski reżyser Matan Yair.
Hamas napadł na kraj w stanie niebywałego wewnętrznego wrzenia. Beniamin Netanjahu nie jest premierem gotowym brać odpowiedzialność, jest za to zręczny w cynicznej grze w spychanie winy.
Mało kto zdaje sobie sprawę z powagi sytuacji w Europie i na świecie, ale dobrze nie jest. Wiele wskazuje na to, że poza Irańczykami także Rosjanie i Białorusini wsparli atak Hamasu na Izrael, a zrobili to nie bez przyczyny.
Po bezprecedensowym ataku terrorystów na Izrael z całego świata płyną sygnały solidarności. Poważnych głosów legitymizujących działania Hamasu jest jak na lekarstwo. I raczej już ich nie przybędzie.
Ostateczny bilans zabitych i uprowadzonych do Strefy Gazy nie jest jeszcze znany. Z doniesień wyłania się jednak dramat tysięcy osób, wliczając rodziny, które rozpaczliwie szukają informacji o swoich bliskich. To wstrząsające relacje.
Atak na Izrael zaskoczył wszystkich swoją skalą, rozmachem, siłą i doskonałą organizacją. Dla Ukrainy to zła wiadomość, bo może się wiązać z ograniczeniem amerykańskiej pomocy na rzecz bliskowschodniego sojusznika.
Na granicę ciągną transporty ciężkiego sprzętu, inwazja lądowa jest kwestią godzin. Izrael chce zmiażdżyć Hamas, korzystając z przewagi w sile ognia. Tu nie ma miejsca na żadną symetrię. Pytanie, czy armia izraelska nie napotka po wejściu do Gazy na asymetryczne niespodzianki, skoro dała się zaskoczyć pierwszym atakiem.
Wojna jest pewna. W ostatnich dekadach mieliśmy już kilka konfliktów Izraela z Hamasem, Hezbollahem czy Syryjczykami, ale kontekst międzynarodowy czyni obecną wojnę wydarzeniem bardziej znaczącym i o konsekwencjach, które przerosną wszystkie zaangażowane strony.
To był niespodziewany atak Hamasu: na terytorium Izraela poleciały rakiety. Jak podała armia, do kraju przeniknęła też „nieokreślona liczba terrorystów”. O totalnym chaosie opowiadają mi sami Izraelczycy. Hamas nazwał atak „Potopem Al-Aksy”, izraelska armia odpowiada „Żelaznymi Mieczami”.
Arabska solidarność ujawniała się tylko w obliczu wroga. Nie ma dziś wroga – nie ma jedności. Reakcja na konflikt Izraela z Hamasem to najświeższy dowód.