Udane filmowe ekranizacje gier komputerowych można policzyć na palcach jednej ręki, z choćby „Silent Hill” w roli chlubnego wyjątku. „Assassin’s Creed” z pewnością nie poprawi tych statystyk.
Scenarzyści znów narzucają zawrotne tempo, nie zawracając sobie głowy ani stopniowaniem napięcia, ani rezygnacją z ostrych konturów na rzecz skali szarości.
To chyba najkrótsza gra fabularna ostatnich lat. Pozostawia gigantyczny niedosyt.
Paszporty POLITYKI po latach uzupełniamy o nową kategorię: Kultura cyfrowa. Będziemy w niej nagradzać sztukę posługującą się kodem programowania. To rewolucja, ale inspirowana realną zmianą w kulturze.
Zbyt często trzeba brnąć przez nużące mielizny, gra notorycznie gubi tempo, w dodatku przedstawiona wizja dystopii jest uderzająco schematyczna i naiwna.
Satysfakcja dla pasjonatów.
Andrzej Sapkowski o tym, co tak naprawdę sądzi o grach z „Wiedźminem” w roli głównej i o rynku gier wideo w ogóle.
Żyła złota, którą już od tylu lat eksploatuje studio Blizzard, wydaje się nie mieć końca.
Niemiecki psychiatra Manfred Spitzer grzmi, że społeczeństwa, które nie uwolnią się od gapienia w ekran, czeka kulturowa implozja.
Cud zabawy klockami polegał od zawsze na tym, że stworzone z nich światy, choć umownej formy, ożywały w umyśle dziecka.