Lewicowa Syriza idzie łeb w łeb z konserwatywną Nową Demokracją. A po ostatniej debacie szala przechyla się nawet na stronę konserwatystów.
Za sprawą Grecji Niemcy toczą najważniejszą debatę od lat: czy to dobrze, że staliśmy się sędziami Europy i dlaczego znów zaczynamy budzić strach?
Niemcy w trakcie negocjacji z Grecją przyjęli nie tylko złą strategię merytoryczną, ale też symboliczną. Pierwszy raz w życiu poczułem, że mogą być niebezpieczni – mówił w Poranku Radia TOK FM Jacek Żakowski.
Czy kryzys grecki to zapowiedź upadku Europy? – pytał prof. Jana Zielonkę dziennikarz Lenz Jacobsen z niemieckiego tygodnika „Die Zeit”.
Poniedziałkowe porozumienie postawiło Greków pod ścianą.
Zalanie Grecji kolejnymi miliardami nic nie da. Wsiąkną one w system społeczny, który kształtował się głównie poza Europą. I Europy nadal nie rozumie.
Po kilkunastu godzinach dyskusji – najpierw ministrów, teraz przywódców – wyjścia wydają się tylko dwa: albo porozumienie, albo Grexit.
Czy Grecy – traktowani do tej pory jako zakładnicy w negocjacjach – przełkną porażkę Tsiprasa i zaakceptują niemieckie warunki?
Tym razem nie było już tematów tabu. Europejscy politycy z Niemcami na czele przedstawili na szczycie najbardziej drastyczne pomysły, których jeszcze niedawno publicznie na pewno by nie zaprezentowali.
Ateny i wierzyciele spotkali się po raz pierwszy od greckiego „nie”. Wbrew zapowiedziom greckiego premiera referendum nie otworzyło drogi do porozumienia.