50 lat temu władzę w Grecji objęła tzw. junta czarnych pułkowników – jeden z najbrutalniejszych reżimów w dziejach powojennej Europy.
Europejska socjaldemokracja jest dziś elitarna zamiast ludowa, liberalna zamiast populistyczna i kosmopolityczna zamiast państwowa. Dlatego wszędzie przegrywa.
W Grecji utknęło ok. 60 tys. uchodźców. Wybawieniem dla wielu okazują się zbankrutowane obiekty z epoki igrzysk olimpijskich z 2004 r.
Kondycja włoskich banków jest zła. Może nie aż tak zła jak banków greckich czy irlandzkich tuż po globalnym kryzysie finansowym, ale może wymagać zaangażowania państwa w rozwiązanie problemu.
We wtorek unijni ministrowie finansów będą debatować w Brukseli, czy Ateny spełniły warunki i zasługują na kolejną transzę pomocy.
Grecja, Dania, teraz Holandia, niedługo Węgry i Wielka Brytania – przez Europę przetacza się festiwal referendów, które zagrażają demokracji.
Grecji grozi kumulacja. Już ledwo radzi sobie z migrantami, którzy tam ugrzęźli, bo kraje bałkańskie zamknęły granice. A na dodatek w każdej chwili może powrócić kryzys finansowy.
Wśród greckich uchodźców, którzy trafili do Polski, byli też Macedończycy. Grecja ich nie chce, Polska nie rozumie.
Na ostatniej prostej przed wyborami Syriza miała niemal takie samo poparcie jak Nowa Demokracja. Tsipras wygrał, ale staje na czele rządu, któremu nie ma czego zazdrościć.
Kilka miesięcy temu Europa witała zwycięstwo Tsiprasa z ogromną obawą, teraz – przy prawie identycznym wyniku – oddycha z ulgą. Jednak polityka dalszych cięć to gotowa recepta na kolejne napięcia.