Nowy minister finansów Grecji Yanis Varoufakis twierdzi, że uratuje i swoją ojczyznę, i Europę. Ale może też pogrążyć wszystkich.
W ubiegłą środę rząd grecki wrócił na rynek długu, czyli po raz pierwszy od czterech lat sprzedał obligacje inwestorom prywatnym.
1 stycznia Ateny przejęły przewodnictwo w Radzie Unii Europejskiej. Złośliwi widzą w tym świadectwo upadku Europy, pielęgnowania fałszywych pozorów.
Neonazista, który udaje obrońcę ludu, stworzył gang, który udaje partię polityczną. Odniósł historyczny sukces, wprowadzając bojówkarzy do greckiego parlamentu. Teraz czeka go chyba równie widowiskowy upadek.
Sturis, wnikliwy reportażysta, odkrywa Grecję dla siebie, ale też dla nas, czytelników.
To, co ma miejsce w Grecji zaczyna być groźne dla wszystkich. Wielu wybitnych ekonomistów zwraca na to uwagę. Tylko politycy jeszcze trzymają w tej sprawie sztamę. Czas skończyć z duszeniem tego kraju i reszty Południa.
Grecy obudzili się dziś bez możliwości odbioru programów publicznego radia i telewizji. Premier Jorgos Samaras postanowił bez żadnych konsultacji zamknąć interes, zwalniając 2900 dziennikarzy.
To będzie w Grecji proces stulecia – prokuratura zarzuca byłemu ministrowi obrony Akisowi Tsochatzopoulosowi przyjęcie co najmniej 26 mln euro łapówek od zagranicznych koncernów zbrojeniowych. Obok niego na ławie oskarżonych zasiądzie symbolicznie cała grecka klasa polityczna.
Strefa euro znowu uratowała Grecję, bo wypłaci następną transzę pomocy. Kolejnego umorzenia długu na razie nie ma, ale nie da się go uniknąć.
Ile jeszcze dać czasu Grecji i kiedy ma ona stanąć na własnych nogach? O to spierają się unijni ministrowie i Międzynarodowy Fundusz Walutowy. Tymczasem taka dyskusja nie ma sensu, póki Grecji nie umorzy się kolejnej części gigantycznych długów.