Premier Grecji Aleksis Tsipras umył ręce i zarządził referendum. 5 lipca wszyscy Grecy będą mieli szansę zdecydować, czy ich kraj przyjmuje warunki pomocy finansowej ze strony tzw. trojki.
Nawet wyrzucenie Grecji ze strefy euro nie zmieni faktu, że to wspólna waluta jest centralnym problemem Europy.
Przez lata Grecy korzystali z przywilejów państwowych, rozmaitych dodatków i ulg. Dziś Grecja stoi na skraju bankructwa, a Grecy pytają: jak to się stało? No właśnie, jak to się stało?
Grecja jest dziś polem eksperymentu, któremu z uwagą przygląda się cała Europa. Rządy południa Europy mają nadzieję, że premier Cipras się skompromituje, a ruchy protestu liczą na jego sukces.
Wydarzenia w Grecji już przyniosły negatywne konsekwencje dla Polski – tracą giełda oraz złoty, nie tylko w stosunku do euro, ale głównie względem walut uznawanych za bezpieczne, czyli amerykańskiego dolara i franka szwajcarskiego.
Kryzys w strefie euro podmywa polityczny fundament Unii Europejskiej. Ustrój wspólnoty nie zdaje egzaminu.
Jeorios Papandreu był premierem Grecji w latach 2009–2011. To on wyjawił prawdę o katastrofalnej sytuacji gospodarczej tego kraju.
Stało się to, co zazwyczaj towarzyszy bankructwom państw – greckie banki jutro nie zostaną otwarte, a rząd wprowadzi ograniczenia w wypłacaniu pieniędzy z kont. Dalszy los Grecji pozostaje nieznany.
Grecki rząd nieco ustępuje, reszta nieco łagodzi stanowisko. Podobno najbliższe dni są decydujące. Tylko ile razy już to słyszeliśmy?
W poniedziałek na nadzwyczajnym szczycie w Brukseli spotkają się przywódcy strefy euro. Przyszłość Grecji przesądzi się w przyszłym tygodniu.