Wagnerowcy są na Białorusi. To już widać, słychać i czuć. Rozpoczęli potencjalnie wrogą działalność tuż pod polską granicą, na brzeskim poligonie wojskowym. W takich sytuacjach zawsze pada pytanie: bać się czy nie? Jak poważne jest to, co się dzieje? Czy to strachy na lachy, czy wagnerowska uwertura do wojny?
Nie ma mojego Podlasia, idyllicznej krainy dzieciństwa. Traciłam je podczas pracy nad „Naszą klasą”, kiedy pojechaliśmy w czasie prób do Jedwabnego. I tracę je teraz, kiedy patrzę na to, co się dzieje na granicy – mówi aktorka Izabela Dąbrowska.
Są takie sytuacje, w których należy zawiesić spory, aby tylko ratować ludzkie życie. Właśnie teraz mamy do czynienia z tego rodzaju przypadkiem.
Pierwszą zrealizowaną obietnicą, którą w ramach „Trasy dotrzymanego słowa” pochwalili się Kaczyński z Błaszczakiem, było zbudowanie muru wzdłuż granicy polsko-białoruskiej. Trudno sobie wyobrazić coś bardziej podłego i przewrotnego niż chwalenie się okrucieństwem wobec ludzi uciekających przed wojną i prześladowaniami.
Na polskim brzegu Świsłoczy, na 50-kilometrowym odcinku granicy z Białorusią, pojawiła się spiętrzona bariera z drutu żyletkowego, która blokuje dzikim zwierzętom dostęp do wodopoju. To kolejne utrudnienie dla czworonożnych mieszkańców terenów przygranicznych, i to mimo zapowiedzi władz, że mur i zapora na granicy nie będą im szkodzić.
Był środek zwykłego roboczego dnia, kiedy nagle tweetnęło. Poprzez niefrasobliwe medium szef MSWiA Mariusz Kamiński podał śmiertelnie poważną wieść z dziedziny polityki krajowej, zagranicznej, społecznej, ekonomicznej i rodzinnej jednocześnie.
To pierwszy w Polsce proces o zadośćuczynienie dla uchodźców za wywózkę. To trzej Afgańczycy, którzy zostali wyrzuceni przez polskich pograniczników do lasu, na bagna, nocą, w deszcz i przy temperaturze poniżej dziesięciu stopni.
Codzienność po zonie na granicy polsko-białoruskiej: pusto na drogach i w hotelach, wyjazdy za pracą, wyprzedaże majątków, oczekiwanie na pomoc rządową, horyzont ograniczony murem.
Przez trzy zimowe miesiące na granicy polsko-białoruskiej odnaleziono dziewięć ciał uchodźców. Wszystkich śmierci na granicy od początku kryzysu jest oficjalnie 37. Do tego 317 zweryfikowanych zaginionych.
„Zona” jest po to, aby nie zapomnieć, co na Podlasiu się działo i nadal dzieje. Bo jeśli coś takiego zdarzyło się w Polsce raz, to może zdarzyć się znowu.