Kultura popularna wykpiwa ideały rycerskie, nie wierząc, by kiedykolwiek były one możliwe do spełnienia. Został nam dziś tylko kostium: miecz, zbroja i koń. Dlaczego?
Ostatni sezon „Gry o tron” zamknie pewną erę. Produkcja HBO już wcześniej zmieniła rynek seriali, zmuszając konkurencję do licytowania się na coraz wyższe budżety. Telewizja nie jest już ubogim kuzynem kina.
Może trudno w to uwierzyć, ale nie każdy czeka na finałowy sezon „Gry o tron”. Co w zamian? Podsuwamy kilka nowości.
Zapowiadany finał „Gry o tron” przypomina, że praca na planie popularnego serialu czy filmu jest dziś jak udział w tajnej operacji na międzynarodową skalę.
Zwiastun ostatniego sezonu „Gry o tron” został wyświetlony w sieci ponad 39 mln razy. Wbrew pozorom sporo się można z niego dowiedzieć. Uwaga: spojlery!
Na ósmy, finałowy sezon serialu „Gra o tron” trzeba czekać aż do 2019 r. Najbardziej niecierpliwi zrobią wszystko, by poznać choćby najmniejsze szczegóły produkcji. Na przykład wyślą nad plan zdjęciowy eskadrę dronów.
Turystyka do miejsc, w których kręcono znane filmy, ma długą historię. Ale „Gra o tron”, serial filmowany w wyjątkowo wielu lokalizacjach, rozwinęła ten biznes ponad miarę.
W Lublinie w ten weekend odbywa się festiwal Polcon, na którym miłośnicy wszelkich przejawów fantastyki spotykają się, by dzielić się pasjami, spotkać ulubionych pisarzy i ulubione pisarki, a przede wszystkim nagrodzić najlepszych i najlepsze z nich „Zajdlem”.
Myli się ten, kto sądzi, że to koniec. HBO już myśli, jak wrócić do Westeros.
„Gra o tron” to wciąż jeden z najbardziej wyczekiwanych seriali w roku. Tak jak inne filmowe i literackie opowieści fantasy – od Tolkiena do Martina – jest atrakcyjna także dzięki próbom tworzenia od podstaw nowych języków.