Czy likwidacja kopalń w tak krótkim czasie, do 2035 r., jest realna? Skądże! Idea zupełnie wzięta z sufitu. Wątpliwości co do planów Wiosny dla Śląska jest więcej.
W JSW są aż 122 związki zawodowe. Rywalizują ze sobą, walczą o członków i składki, a w obronie prezesa Ozona idą na konfrontację z ministrem Tchórzewskim. Z tego ostatniego wyłamał się związek z Budryka, nomen omen Jedność.
Skąd się wziął konflikt, wprawdzie chwilowo zawieszony, ale nie zażegnany, który pachnie pierwszym za rządów PiS marszem górników na stolicę?
To nie pomyłka, 12 z 13 ofiar to byli Polacy. Trzeba też dodać, że co czwarty pracownik w czeskich kopalniach jest Polakiem.
Barbórka – święto górników – została wpisana na Krajową Listę Niematerialnego Dziedzictwa. Powoli także nasze górnictwo nabiera takiego charakteru. A węgiel w coraz większych ilościach musimy importować.
Zostało ich trzech w 160-metrowym chodniku zawalonym setkami tysięcy ton węgla i skał. Czy żywych?
Mówią mi w „Zofiówce”, że takiego wstrząsu nigdy w historii kopalni nie było. Prawie 4 stopnie w skali Richtera.
Tym samym widmo dwugodzinnego strajku ostrzegawczego zostało zatrzymane w kadrze.
Permanentnie zadłużające się górnictwo mogło i wciąż może liczyć na rozmaite oddłużenia i umorzenia, sięgające dziesiątków miliardów złotych. I nic się w tej mierze nie zmieniło.
Polska gospodarka ma uwieszony u szyi ciężki kamienny węgiel. Albo się od niego uwolni, albo przepadnie wraz z nim na dnie kopalnianego szybu.