Prezes jeździ po kraju, spotyka się z wiernymi i dzieli głębią swoich przemyśleń. Dla jednych przyjaźnie gawędzi, dla innych – bez sensu ględzi. Polakom nie dogodzisz. W Radomiu pochylił się nad tematem węgla. Niestety, słowa poszły w kraj.
Polski węgiel miał nam gwarantować bezpieczeństwo energetyczne, dlatego rząd na kopalnie i górników nigdy nie szczędził pieniędzy. A jednak dziś Polska wyczekuje statków wiozących importowany węgiel z nadzieją, że dzięki niemu przetrwa zimę.
Można spytać: w czym problem, jeśli węgiel z Rosji pochodził z kopalń odkrywkowych, tak samo jak kontraktowany obecnie z Australii i Kolumbii? Czemu u diabła urobek Rosjan nadawał się do domowych pieców, a ten zza oceanów już tylko do elektrowni? Gdzie leży pies pogrzebany i dlaczego polskie związki górnicze protestują?
Górnictwo przy każdej zmianie rządów staje się politycznym łupem aktualnej ekipy. Minister odpowiedzialny za węgiel dostaje władzę decydowania o setkach albo i tysiącach kadrowych nominacji. I kombinacji.
W sobotę nad ranem doszło do wstrząsu w kopalni „Zofiówka” w Jastrzębiu-Zdroju. Na powierzchnię nie wyjechało dziesięciu górników. W niedzielę władze JSW informowały o śmierci czterech z nich, a w poniedziałek o kolejnych dwóch ofiarach śmiertelnych.
Trwa akcja ratownicza w kopalni Zofiówka w Jastrzębiu-Zdroju. Już wiadomo, że na dole śmierć zabrała czterech górników. Na ratunek, wszyscy w to wierzą, czeka jeszcze sześciu kamratów.
Kiedy metan niepostrzeżenie osiągnie pod ziemią odpowiednie stężenie – wystarczy iskra. A w kopalniach naszpikowanych stertami żelastwa i urządzeń elektrycznych o iskrę nietrudno. Zapala się wszystko, co może płonąć. Nawet węgiel w ścianie.
W ubiegłym roku sprowadziliśmy z Rosji ok. 10 mln ton węgla – z 12 mln ton importu w ogóle. To prawie roczna produkcja jednej podlubelskiej „Bogdanki”.
Jeśli negocjacje z górnikami zakończą się niczym, to z marszu planowane są strajkowe referenda, a na 17 stycznia zapowiadana jest bezterminowa blokada wysyłki węgla energetycznego we wszystkich kopalniach. Będzie więc gorąco. I zimno.
Każdy rząd wcześniej czy później musi się zderzyć z górnikami. Wygląda na to, że ten moment dla Mateusza Morawieckiego i jego ekipy właśnie nadszedł.