Gimnazjaliści wzorem licealistów urządzają teraz na półmetku edukacji połowinki. Oficjalne imprezy w knajpach. Mają po 14 lat. Nowy świecki obyczaj?
Gimnazjaliści wzorem licealistów urządzają teraz na półmetku edukacji połowinki. Oficjalne imprezy w knajpach. Mają po 14 lat. Nowy świecki obyczaj?
Punkiem jest się zawsze. To kim być w szkole? – zapytuje podczas szkolnej przerwy na papierosa Sid. Strzelisty włos, kilka kolczyków w twarzy, kurtka typu ramoneska z łańcuchami, spodnie skropione płynem Domestos oraz glany. Tkwi w tym pytaniu, jak i w wyglądzie Sida, dylemat zasadniczy: czy szkoła ma formatować człowieka pod normy społeczne, czy też przygotowywać do swobodnej ekspresji?
Warszawskie elitarne gimnazja, działające przy najlepszych liceach, gdzie o jedno miejsce ubiega się niekiedy ośmiu dwunastolatków, dostały z ratusza ultimatum: likwidacja lub rejonizacja. Ministerstwo Edukacji zapowiada, że przyjrzy się sytuacji w całym kraju. Czyżby najlepsze gimnazja były nielegalne?
Wedle wyników badań współczesne gimnazjalistki w paleniu i piciu przegoniły równolatków, w narkotykach im dorównały. Ale wśród dziewczyn te, co najwięcej palą i piją, mają jednocześnie coraz mniej wiary w siebie. Są też bardziej sfrustrowane, smutniejsze niż chłopcy, mają silne poczucie, że ludzie ich nie rozumieją i nie akceptują. Na odrzucenie odpowiadają agresją. Są złe. Wściekłe. Kradną, biją, zawiązują gangi.
Gimnazja miały upowszechnić edukację. Wyrównać szanse. Przedłużyć o rok obowiązkową naukę. Chronić maluchy przed dojrzewającymi nastolatkami, grupując tych ostatnich w osobnej szkole. Okazało się zaś, że stały się wychowawczą bombą i wylęgarnią problemów.
Czy zlikwidować egzaminy, żeby dzieci się nie stresowały?
Polska gimnazjalna dzieli się wyraźnie na lepszą i gorszą. Do tej drugiej, odstającej poziomem, należą ziemie zachodnie i północne. Gimnazja, z założenia, miały wyrównywać szanse. Tymczasem równają je w dół.
Ponad 900 tys. dzieci dojeżdża do szkół. W zasadzie czym się da: zdezelowanym autokarem, zużytą więzienną furgonetką, przyczepą do traktora. Przed reformą oświaty obiecano: „Gimbus w każdej gminie”. Wygląda na to, że na razie trafił do co czwartej.