O ucieczce podczas okupacji, o poszukiwaniach ojca, o „złych” i „dobrych” Polakach oraz o tym, czy wojna z punktu widzenia dziecka jest mniej straszna – mówi w rozmowie z POLITYKA.PL Uri Orlev, izraelski pisarz, autor książek dla dzieci.
Była wielkim lekarzem. Ale najpierw musiała wybierać, która śmierć jest "lepsza"
Publikujemy wstrząsające świadectwo człowieka, który w czasie powstania w 1943 r. znalazł się w getcie jako polski strażak.
Taka akcja dziś wydaje się nieprawdopodobna. Bo jak 19-letni chłopak – sam, bez dowódców – mógł w okupowanej Warszawie wyprowadzić kanałami dużą grupę powstańców ocalałych z płonącego getta? Lecz niebywała była i wtedy. Podobnie jak późniejsze losy Kazika Ratajzera.
Znane zdjęcie z warszawskiego getta: chłopiec w kaszkiecie z podniesionymi rękoma, obok uzbrojony mężczyzna. Ten chłopiec ponoć przeżył. Esesman nazywał się Josef Bloesche. Oto jego historia.
My Polacy, chrześcijanie, zaczęliśmy się orientować nieco wcześniej niż ofiary w getcie, że zagrożenie jest skrajne, biologiczne – rozmowa z profesorem Władysławem Bartoszewskim, współzałożycielem Żegoty.
Kto pamięta trasę tramwajów przecinających mury warszawskiego getta? Albo wie, gdzie mieściły się kawiarnie, w których koncertował Władysław Szpilman? Barbara Engelking i Jacek Leociak na 800 stronach „Getta warszawskiego. Przewodnika po nieistniejącym mieście” odtworzyli obraz funkcjonowania zredukowanej, zamkniętej dzielnicy: od urzędów, restauracji i teatrów aż po losy ocalałych po zagładzie kamienic i murów. To najpełniejsza w polskiej, a być może i w światowej literaturze kronika życia getta.
Szpilman już nie pamięta, ile razy w ciągu pięciu lat wojny cudem ominął śmierć; czterdzieści czy może pięćdziesiąt razy. Ale nawet gdyby wybrać tylko kilka tych cudem oszukanych śmierci, życie Szpilmana układa się w gotowy, nie wymagający fabularyzacji scenariusz.