Prof. Marta Figlerowicz o tym, jak się żyje osobie niebinarnej, i o tym, czym się różni tożsamość płciowa od orientacji seksualnej.
„Poprawka Szydło” do „sprawozdania Szydło” zapewne nie przejdzie. „Oczekuję, że Parlament Europejski zjednoczy się przeciwko tej próbie skrajnej prawicy, by sprowadzić nas z powrotem do średniowiecza" – komentował słoweński eurodeputowany Milan Brglez.
Polska język, trudna język. A w dodatku ma problemy z opisem osób niebinarnych. Ale nawet ci, którzy nowych, neutralnych form unikają, odnajdą je w tłumaczeniach – i być może uznają za całkiem znajome.
Rozmowa z psycholożką i seksuolożką Martą Dorą o tym, dlaczego przybywa młodych, którym za ciasno w sztywnych granicach płci.
Cała turbokonserwatywna międzynarodówka dwoi się i troi, żeby wyplenić transseksualizm i przywrócić „naturalne” rozróżnienie na mężczyzn i kobiety. A tu taka niespodzianka.
Na naszych oczach formuje się światowy blok antygenderowy. Jego pierwociny to międzynarodowe koalicje lobbujące przeciw aborcji, zdrowiu reprodukcyjnemu i seksualnemu, a nawet ochrony przed przemocą.
Polskim emisariuszom nie wystarcza już argumentów do tłumaczenia, czemu rząd ma alergię na równość płci, ale tak, żeby nie powiedzieć tego wprost.
Na szczycie ONZ w Nairobi grupa państw, wśród których znalazła się Polska, odcięła się od stanowiska wspierającego m.in. gender czy przekrojową i dostosowaną do wieku edukację seksualną.
Grupę 15 parlametarzystek, które chcą tabliczek z żeńskimi końcówkami, skrytykowano za „językową inżynierię”. Wypomniano im też, że są ważniejsze sprawy niż polszczyzna. Na przykład długie kolejki do lekarzy.
Diabeł mieszka w Polsce i nazywa się Gender. O tym, jak Kościół i partia władzy postrzegają kobiety i ich społeczną rolę, pisze w swojej najnowszej książce „Spróchniały krzyż” Joanna Podgórska.