Ostatni numer „Gazety Polskiej” ma okładkę, która na pewno wejdzie do mrocznej historii polskiego dziennikarstwa.
Jako zdeklarowany empirysta postanowiłem poczekać do 28 lipca i bezpośrednio doświadczyć tego, co ułożono pod przewodem p. Sakiewicza na łamach „Gazety Polskiej”.
Czytelnicy „Gazety Polskiej” mają zrozumieć, że wyrok TSUE jest niemiecko-sowiecką ingerencją w wewnętrzne sprawy Polski, a sędzia Marek Safjan jest „genetycznie” predestynowany do zdrady.
Spółki kontrolowane przez PiS w latach 2015–20 wydały na reklamy 5,4 mld zł. Najwięcej kasy popłynęło do mediów chwalących rząd: „Sieci”, „Do Rzeczy”, „Gazety Polskiej Codziennie” i TVP.
Uruchomiony (z kłopotami) przez wyznawców PiS serwis ma dać odpór m.in. cenzurze Facebooka. Tomaszowi Sakiewiczowi już nie chodzi o kraj czy kontynent. Tu toczy się walka o cały świat.
W 2012 r. gazety Tomasza Sakiewicza – tygodnik „Gazeta Polska” i dziennik „Gazeta Polska Codziennie” – były na skraju bankructwa. Kaczyński zgodził się je doinwestować i dziś ma nad nimi władzę.
Największe państwowe spółki pompują rekordowe sumy do mediów wspierających „dobrą zmianę”.
Maciej Świrski, jego Reduta Dobrego Imienia oraz Polska Fundacja Narodowa to dzisiaj główni bojownicy prawicowej walki ze „zniesławianiem narodu”. Nas podatników sporo to kosztuje: pieniędzy i wstydu.
Tubki z wazeliną, jakie otrzymali członkowie Towarzystwa Dziennikarskiego od czytelników „Gazety Polskiej”, można było zlicytować. Sprzedały się błyskawicznie.
Towarzystwo Dziennikarskie otrzymało kilkadziesiąt tubek z wazeliną. Szkoda je zmarnować.