Jeśli rosyjski koncern nie zaprzestanie monopolistycznych praktyk, UE przykręci mu śrubę. To radykalna zmiana, bo dotychczas to Gazprom straszył Europę przykręcaniem gazowego kurka.
Spadające ceny surowca to problem nie tylko dla budżetu Rosji czy Wenezueli. Jest przyczyną kłopotów wielu zajmujących się wydobyciem ropy z łupków i piasków.
Powoli gaśnie nadzieja na wielkie złoża polskiego gazu łupkowego. Państwowy Instytut Geologiczny postanowił więc podkręcić kurek gazowy.
Najwyższa Izba Kontroli zajęła się budową gazoportu. Po raz kolejny odkryła prawdę znaną od lat: że państwo słabo sobie radzi z wielkimi zadaniami infrastrukturalnymi.
Komisja Europejska przyjęła w środę strategię utworzenia unii energetycznej, która ma wzmocnić bezpieczeństwo energetyczne krajów UE. To realizacja projektu, z którym wystąpił Donald Tusk w czasach, gdy kierował polskim rządem.
Władimir Putin zawsze dotrzymuje danego słowa. Dla Viktora Orbána to wystarczający powód, by wciąż robić interesy z Rosją.
Gazprom zakomunikował, że rezygnuje z budowy gazociągu South Stream, którym rosyjski gaz miał być tłoczony do południowej Europy. Nie chcecie naszego gazu? To nie, znajdziemy sobie innych odbiorców – przekonuje nonszalancko prezydent Putin. Blefuje?
Gaz łupkowy, terminal LNG, nowe gazociągi, interkonektory i magazyny gazu mają być naszą polisą bezpieczeństwa energetycznego. Łatwo powiedzieć, trudniej zbudować.
Choć zima za pasem, a w polityce międzynarodowej coraz więcej napięć, ropa naftowa zamiast drożeć, tanieje. Wszystko za sprawą amerykańskiej rewolucji łupkowej.
Prezydent Putin, jak dobry kierowca rajdowy, umiejętnie operuje gazem i hamulcem. Kiedy widzi choć kawałek prostej drogi, naciska gaz do dechy, kiedy zakręt robi się za ostry, zdejmuje nogę z gazu. Bo gaz to jedno z paliw napędzających rosyjsko-ukraiński konflikt.