Polska poradzi sobie bez rosyjskiego gazu, ale musi podpisać nowe kontrakty, zwłaszcza poprzez gazociąg Baltic Pipe. Już wiadomo, że kolejna zima będzie bardzo droga.
Część ekspertów ostrzega, że wymóg Rosji, by płacić za gaz w rublach, to narzędzie do rozbijania jedności sankcyjnej UE za pomocą uchylania tego żądania wobec poszczególnych klientów.
W ocenie zachodnich mediów zakręcenie kurka z gazem Polsce i Bułgarii to do tej pory najbardziej stanowczy odwet Rosji za wspieranie Ukrainy. Ale skutki tego ruchu nie będą tak poważne, jak chciałby Putin.
Choć pani minister Anna Moskwa zapewnia, że mamy prawie pełne magazyny gazu i jesteśmy prawie gotowi na zmierzenie się z brakiem tego surowca z Rosji, to jednak powstał sztab kryzysowy. Bo „prawie” robi różnicę.
Ustawa sankcyjna okazała się dla opozycji dobrą okazją do przetestowania szczerości intencji PiS co do derusyfikacji polskiej gospodarki.
Unia Europejska wprowadziła embargo na węgiel z Rosji i szykuje się do ograniczenia importu ropy. Minister Dmytro Kułeba apeluje do krajów NATO o przyspieszenie dostaw broni.
Mimo wszystkich rewolucyjnych zmian Berlin nie jest gotowy ponieść wysokiego ryzyka, jakim byłoby rzucenie na szalę wszystkiego, czego wymagałaby aktualna sytuacja.
Wracamy do węgla, zdecydował rząd, czym uradował śląskich górników. Zwłaszcza że chce wprowadzić embargo na import tego paliwa z rosyjskich kopalń. Panuje przekonanie, że wojna w Ukrainie unieważnia unijny Zielony Ład. Serio?
W środku toczącej się tuż za granicami wojny, która zaopatrzenie w gaz uczyniła sprawą kluczową, niespodziewanie ze stanowiska prezesa PGNiG zrezygnował Paweł Majewski. Jaką wojnę toczy teraz PiS i jak bardzo zagraża to naszemu bezpieczeństwu energetycznemu?
UE musi szybko działać, by zapewnić dostawy energii na kolejną zimę – mówiła w środę komisarz ds. energii Kadri Simson.