Andrzej Mikosz z ministra Skarbu Państwa zmienił się w rewolucyjnego komisarza do sprawy nacjonalizacji PGNiG. Chce spółkę wycofać z giełdy, a prywatnych akcjonariuszy, jak zapowiada, potraktować „z buta”. Na razie oberwał prezes Kossowski.
Polacy lubią jeździć na gazie – żartują dwuznacznie specjaliści od motoryzacji. Rzeczywiście: w ciągu kilku ostatnich lat wyrośliśmy na światową potęgę w handlu autogazem. Niestety, w największym stopniu korzystają na tym paliwowi oszuści.
Tego jeszcze nie było: na warszawską giełdę wchodzi spółka, której grozi renacjonalizacja. Co dziwniejsze, inwestorom to nie przeszkadza; akcje Polskiego Górnictwa Naftowego i Gazownictwa SA (PGNiG) rozeszły się błyskawicznie. Czy sytuacja rzeczywiście wymaga działań tak radykalnych?
Są dwie teorie na temat nagłej zmiany decyzji dotyczącej prywatyzacji gazowego monopolisty – Polskiego Górnictwa Naftowego i Gazownictwa (PGNiG). Pierwsza: minister skarbu Jacek Socha nagle poczuł przypływ odwagi. Druga, że nagle się przestraszył. A my, użytkownicy kuchenek i pieców gazowych, mamy powody do radości czy do obaw?
Właściciele domów korzystający z pieców na olej opałowy lub propan-butan są w szoku. Mieli płacić rachunki o kilkadziesiąt procent wyższe, bo minister finansów postanowił radykalnie podwyższyć stawki podatku akcyzowego na oba rodzaje paliw. Twierdzi, że tylko w ten sposób można uporać się z mafią paliwową. Premier decyzję zawiesił, ale to tylko odroczenie wyroku.
Kiedy ceny benzyny biją historyczne rekordy, rośnie zainteresowanie napędem na gaz. I tu problem: kontrolerzy sprawdzają stacje benzynowe, ale stacji z gazem już nie. A szkoda, bo gaz można „chrzcić” tak jak benzynę.
To się nie miało prawa wydarzyć, a jednak – Rosjanie zakręcili kurek gazowy. Chociaż niedługo potem go odkręcili, wciąż jesteśmy w szoku i pełni niepokoju: czy współpraca gospodarcza z Rosją jest dla nas bezpieczna?
Kłopotliwy dwutlenek węgla, którego miliardy ton rocznie wytwarza cywilizacja, można zaprząc do pracy z pożytkiem dla przyrody i przemysłu. Trzeba go tylko odpowiednio poupychać.
Istnieje podejrzenie, że większość konfliktów współczesnego świata ma wspólny mianownik: ropę naftową. Bliski Wschód, Irak, Afryka Północna, rejon Morza Kaspijskiego, Azja Środkowa – mapa zapalnych punktów pokrywa się z mapą naftowych interesów. Oto jedno z najważniejszych dziś pytań: kto ma ropę i na jak długo jej starczy?
Pan Mazurkiewicz dokopał się do gazociągu Jamał-Europa za pomocą łopaty. Rodzina Skowrońskich kupiła w tym celu koparkę. Sprawa jest finansowo-honorowa, a gaz wybuchowy.