To już tradycja: każdej jesieni Rosja grozi Ukrainie, a pośrednio i reszcie Europy, zakręceniem gazowego kurka. I jak co roku powraca pytanie: bać się czy nie?
Warszawa musi cierpliwiej i bez emocji znosić rosyjskie dąsy i lepiej wyjaśniać swoje racje unijnym partnerom.
Dawniej mówiono: co dobre dla Forda, to dobre dla Ameryki. Nieporównanie większą pozycję w Rosji osiągnął Gazprom. Dziś można to powiedzenie odwrócić: co dobre dla Rosji, to dobre dla Gazpromu.
Polska powiedziała: weto! Nie zgadzamy się na rozpoczęcie negocjacji w sprawie umowy gospodarczej UE-Rosja, jeśli wcześniej Rosjanie nie spełnią naszych żądań. Muszą znieść embargo na polskie mięso i zliberalizować swój rynek energetyczny. Nasz głos zabrzmiał donośnie, ale właściwie samotnie. Jak wypadnie ostateczny rachunek zysków i strat, zwłaszcza jeśli popatrzymy w przyszłość?
Gaz to paliwo, które napędza polskich polityków. Każdy ma wła-sny pomysł, jak wyrwać Polskę ze szponów rosyjskiego Gazpromu i zapewnić nam bezpieczeństwo energetyczne. Spory nie ustają, rodzą się księżycowe pomysły. My tymczasem tkwimy w szponach krajowego gazowego monopolisty i nic nie wskazuje, byśmy się z nich wyrwali. Ceny rosną, a zima może być ostra.
Geografii trzeba się uczyć od nowa. Jedna czwarta, a może więcej, wszystkich światowych zasobów gazu ziemnego leży w rejonach polarnych. Ich eksploatacja dawniej była tak karkołomna jak osławione konwoje alianckie do Murmańska. To ten sam region: Morze Barentsa. Przy dzisiejszej cenie paliw i z nowymi technologiami – wszystko stało się opłacalne.
Skończyła się miłość, bo zderzyły się globalne interesy. Ameryka i Rosja w różnych punktach globu depczą sobie po piętach i dziś to bardziej Waszyngton potrzebuje Moskwy niż na odwrót. Irytacji z tego zaskakującego odwrócenia ról Ameryka bardzo głośno daje wyraz.
Rosyjsko-ukraiński konflikt gazowy przypomniał nam, że Polska jest także uzależniona od rosyjskiego Gazpromu, więc nie możemy czuć się bezpiecznie. Odżył polityczny spór, kto nas tak urządził i co teraz mamy zrobić. Winnych już szuka prokuratura, a cudownym lekarstwem na nasze kłopoty ma się stać skroplony gaz sprowadzany do kraju drogą morską.
Rosja na krótko zakręciła kurek z gazem. Spadło ciśnienie w rurach, wzrosło w polityce.