Kolejne zagraniczne firmy poszukujące gazu łupkowego informują, że wycofują się z Polski, bo albo nic nie znalazły, albo zmieniły im się plany.
Na ekrany polskich kin wszedł film „Promised Land”, kolejny protest Hollywood przeciwko wydobywaniu gazu łupkowego. Szefów naszych firm gazowych to nie przeraża: mają większy kłopot z polskim państwem niż z ekologami.
Piotr Woźniak, kiedyś minister gospodarki w rządzie Jarosława Kaczyńskiego, dziś jako główny geolog kraju i wiceminister środowiska ma czuwać nad wydobyciem gazu łupkowego. Czyżbyśmy mieli łupkowy PO-PiS?
Pięć wielkich polskich firm – PGNiG, KGHM, PGE, Tauron i Enea – podpisało umowę w sprawie poszukiwania i wydobycia gazu z łupków.
Poszukiwanie gazu z łupków to biznes kosztowny i obarczony olbrzymim ryzykiem niepowodzenia. Oczywiście sukces zapewnia duże zyski. Jednak dziwią mnie pojawiające się komentarze, że udzielając koncesji zagranicznym firmom bezmyślnie rozdajemy skarby - mówi Prof. Jerzy Nawrocki.
Dwa konwencjonalne źródła energii – gaz łupkowy i energia jądrowa - mogłyby w Polsce znieść dominację węgla, który nadal pokrywa 90 procent zapotrzebowania kraju w energię. Jednak przeciwko wydobyciu gazu łupkowego i budowie elektrowni atomowych narasta sprzeciw wśród społeczeństwa.
Specjaliści z Państwowego Instytutu Geologicznego przeprowadzili badanie zagrożeń środowiskowych jakie może powodować wydobycie gazu łupkowego metodą szczelinowania hydraulicznego.
Rząd naciska na gaz. Już za 2–3 lata ma ruszyć w Polsce wydobycie gazu łupkowego. Tworzymy potęgę czy iluzję?
W USA trwa gazowa rewolucja. Amerykanie chcieliby ten rewolucyjny płomień przenieść za ocean. Zaczynają od Polski.
Gaz łupkowy budzi skrajne emocje. Jedni widzą w nim cudowne źródło taniej energii, inni poważne zagrożenie dla ludzi i środowiska. Kto ma rację?