Samorządy wojewódzkie okazują się najsłabszym ogniwem w walce o szybsze wydawanie unijnych pieniędzy.
Pieniędzy z Unii nie wydajemy ani tak źle, jak głosi opozycja, ani tak dobrze, jak widzi to rząd. Ten rok zdecyduje, czy machina do wydania 67 mld euro wreszcie się rozpędzi.
Pierwszy test z wydawania unijnych pieniędzy zdaliśmy bardzo dobrze. Ale już wkrótce może być znacznie gorzej. Jeśli nie poprawimy prawa i nie usprawnimy procedur, za dwa lata czeka nas zimny prysznic.
Do końca tego roku Polska może stracić setki milionów euro przyznanych przez Brukselę. Dlaczego? Lepiej nie pytać...
Bruksela chętnie dołoży do produkcji sztucznej trawy czy sznurka, da na wyposażenie dyskoteki i baru. Należy to tylko dobrze uzasadnić i mieć dużo cierpliwości. Aby zdobyć unijne euro, trzeba się nieźle nachodzić.
Pieniędzy jeszcze nie widać, ale zeszyt pęcznieje – ocenia sytuację rolników sklepowa z Podosia w gminie Miastkowo pod Łomżą. Na konto dopłat z Unii ludzie śmielej biorą lepsze konserwy, tłuszcze, słodycze dla dzieci. No i alkohol.
To jest sensacja sezonu: kilkaset tysięcy polskich rolników w ogóle nie złożyło wniosków o dopłaty z Unii Europejskiej. Z trudem wywalczyliśmy najprostszy system – dopłaty do hektara. Jak teraz wytłumaczyć sobie i Unii, że biednym polskim chłopom nie chce się nawet schylić po setki milionów euro dawanych za darmo?
Wnioski o unijne dopłaty rolne można składać od 15 kwietnia. Dotychczas zrobiło to 7,7 proc. uprawnionych. Czy naszym rolnikom nie chce się nawet schylić po pieniądze, które im się należą?
Wydaje się, że w sporze o dopłaty dla rolników to Unia ma rację