Niemiecki Trybunał Konstytucyjny zakwestionował przekierowanie 60 mld euro pożyczek z Funduszu Odbudowy na cele klimatyczne. Sprawa może uderzyć w niemiecki rząd, samorządy i całą Unię Europejską.
UE stawia na umacnianie granic i usprawnienie deportacji migrantów. Nie gasną zarazem spory o to, czy fundusze spójności i zmiany w Funduszu Odbudowy wystarczą, by konkurować z USA i Chinami w dziedzinie czystych technologii.
Jarosław Kaczyński ostentacyjnie przekłada europejską wajchę z pozycji „Morawiecki” na pozycję „Ziobro”. Co to oznacza dla PiS i dla znaczenia Polski w Unii?
Oczekiwania wobec Polski zaostrzają się i tępieją dość swobodnie. W tej sprawie UE raczej robi politykę, niż działa na rzecz przywrócenia praworządności. Z drugiej strony pojawiła się teza, że „rząd tak naprawdę wcale nie chce unijnych pieniędzy”.
Zła wiadomość dla władzy PiS jest taka, że reguła „pieniądze za praworządność” dotyczy wszelkich wypłat ze wspólnej kasy. Jednak to żmudna procedura, która przynajmniej na razie jest znacznie groźniejsza dla Węgier niż Polski.
Ktoś zaproponował cały szereg nowych słów od nazwiska Tusk, np. „utyskować” zamiast „utyskiwać”. Dodałbym (w imieniu PiS, a nie od siebie) „otuskowić” zamiast „oszwabić”, co sprytnie łączy pochodzenie z wynagrodzeniem wiadomo od kogo.
Adam Bielan straszy wycofaniem Polski z Funduszu Odbudowy, ale to niemożliwe bez jawnego złamania międzynarodowego prawa. Natomiast Polska teoretycznie ma możliwości, by poprzeszkadzać UE m.in. w kwestiach budżetowych.
Polski Krajowy Plan Odbudowy powinien mocniej strzec funduszy przed politycznymi nadużyciami – słyszymy w Brukseli. Zaufania urzędników nie budzi odesłanie szczegółów dotyczących tzw. Komitetu Monitorującego do ustawy, którą większość rządowa może łatwo zmieniać.
Nie jest wcale pewne, że ziszczą się wszystkie i w jednakowym stopniu. Ale PiS – który parę miesięcy temu już się słaniał – ma szansę złapać drugi oddech.
Opinie, kto, poza Jarosławem Kaczyńskim, wygrał na głosowaniu w sprawie europejskich pieniędzy, są podzielone. Ale pewne jest, że opozycja jako całość mocno oddaliła się od perspektywy zwycięstwa nad Zjednoczoną Prawicą.