W sobotę na ulice Warszawy wyszli frankowicze, rozczarowani zaprezentowanym przed miesiącem przez prezydenta Andrzeja Dudę projektem tzw. ustawy frankowej.
Frankowicze chcą utworzyć listę „trujących” banków i wzywać obywateli do zamykania kont. Czy taka forma nacisku może odnieść sukces?
W przeddzień rocznicy objęcia prezydentury Andrzej Duda zaprezentował drugi już projekt ustawy o pomocy dla frankowiczów.
Od blisko roku Kancelaria Prezydenta pracowała nad sposobem realizacji wyborczej obietnicy Andrzeja Dudy w sprawie pomocy kredytobiorcom w walutach obcych, zwłaszcza frankach szwajcarskich.
Nadzieje frankowiczów na uwolnienie się od toksycznych kredytów znów okazują się płonne. Dwa miliony ludzi wciąż siedzi na tykających bombach.
Kredyt hipoteczny to przekleństwo dla małżonków. Bywa powodem rozwodu, ale też bywa odwrotnie – sprawia, że są ze sobą związani. Aż do ostatniej raty.
Naszej gospodarce mniej by zaszkodziło rozsądne przewalutowanie kredytów we frankach niż niekończąca się dyskusja na ten temat.
Kredytobiorcy w trudnej sytuacji mają wreszcie dostać pomoc. Natomiast batalia o sposób przewalutowania pożyczek zostanie wznowiona po wyborach.
Martin Blessing, prezes niemieckiego Commerzbanku, właściciela polskiego mBanku, o tym, dlaczego protestuje przeciw przewalutowaniu frankowych kredytów, i co sądzi o „repolonizacji” naszego sektora bankowego.
Senat zarekomendował wycofanie wprowadzonych przez Sejm zmian do ustawy o pomocy osobom, które zaciągnęły kredyt w walucie obcej i ucierpiały na wahaniach kursowych. Co dalej?