Dymisja prezesa PKO Zbigniewa Jagiełły, zaskakująca i niedostatecznie umotywowana merytorycznie, uderza wprost w premiera Mateusza Morawieckiego. Czy zbliża go do podobnego kroku? Na pewno Morawieckiego osłabia.
Sąd Najwyższy stopniowo próbuje zapanować nad prawnym chaosem związanym z kredytami frankowymi. Szkoda, że nie zrobili tego politycy.
Frankowicze muszą poczekać na Sąd Najwyższy, bo dzisiejsze orzeczenie unijnego Trybunału nie rozwiało wielu wątpliwości. W tym tej najważniejszej – jakie są konsekwencje unieważnienia umowy kredytowej?
Liczba pozwów frankowiczów wobec banków szybko rośnie, podobnie jak ich szanse na wygrane w sądach. Nadzór finansowy apeluje o zawieranie ugód i przewalutowanie kredytów, ale ani klienci, ani banki się nie spieszą. Jedni i drudzy sobie nie ufają.
Propozycja KNF pomoże frankowiczom uwolnić się od ryzyka kursowego i zmniejszyć wartość długu. Kredytobiorcy dostaną jednak mniej niż mogliby zyskać w sądach.
Najpierw ogoliły ich banki, teraz ustawia się kolejka następnych chętnych.
Mimo niekorzystnego dla nich wyroku TSUE banki kontratakują i nie zamierzają poddawać się w walce z frankowiczami. Czy znalazły dla siebie nową tajną broń?
Unijny trybunał swoim wyrokiem obnażył prawny i polityczny chaos, jaki spowodowały kredyty walutowe w Polsce. Tuż przed wyborami niewygodny temat dopadł PiS, który najpierw na frankowiczach się promował, a potem ich oszukał.
Sądy chętniej unieważnią umowy i rozważą ich kontynuację, jeśli będzie to korzystne dla kredytobiorcy. Banki zawiążą rezerwy, co zmniejszy ich zyski.
Na ten wyrok czekały tysiące zadłużonych w szwajcarskiej walucie oraz banki, które wieszczyły armagedon w systemie. Teraz frankowicze ogłosili zwycięstwo.